Mamo powiedz proszę, jak do domu wrócić. Zgubiłam się w lesie, chciałam drogę skrócić. Zatrzymał mnie wampir. Miał krzaczastą brew, pokazał mi zęby i wyssał mą krew.
Mamo pomóż proszę, chciałabym iść spać. Jestem pół żywa, nie mam siły stać. Spotkałam chłopca, co urzekł mnie wielce. Pokazał uśmiech i skradł moje serce".
Koniec.
Coś się skończyło, coś się zmieniło, pamiętne Brit Awkward zostaje tu wpisane jako punkt zwrotny o 180 - mniej czy więcej stopni w naszym życiu. 'The story of my life i take her home i drive all night to make her warm and tight...' Czy nikt nie zwrócił na to uwagi? No jasne.... wszyscy byli zajęci tworzeniem nowych midnight memories.
Ok. A więc to już koniec? Ile razy to sobie powtarzałam, za każdym razem nie wychodziło, ale dzisiaj, teraz mam przeczucie. Żegnaj Małpeczko, zostawiam Cię w Twoim bajkowym świecie pełnym kochających Cię dziewczyn. Minus jedna. Ja. Stoję na ulicy przed wejściem do hotelu i stwierdzam, że wraz z czarnym samochodem za moimi plecami i Panem Ciemności w środku zostawiłam zamknięty już rozdział życia. Odwracam się <don`t look back, live your life, even if it`s only for tonight > - nadal stoi. Ja rozumiem - ciemna noc, sprawdza czy jestem bezpieczna... gdyby to nie był On, stwierdziłabym, że jest kochany... ok Blue - staph now. Przechodzę przez bramę na podwórko przed oświetlony budynek. Moją drogę do drzwi przedziela mi czarny kot idący po środku. Czego akurat kot? Pan Ciemności chyba miał rację. On zawsze gdzieś tam będzie. Mój psik okazuje się marną bronią wobec kota, więc zaczynam go przeganiać. Chodzę za nim, klaszczę, idiotkę z siebie robię, a ten nawet na mnie nie spojrzał... nie no sorry tracę autorytet. Mam nadzieję, że On tego nie widzi (nadzieja matką głupich). Na szczęście nie ma Go (powiedzenie ze szczęściem też znamy, super). Odjechał. Mógł tego futrzaka sobie zabrać...Pan Ciemności ma dziwny zwyczaj zabierania nie tych zwierząt, co trzeba. Mógłby się w końcu na coś przydać. Małpeczka #goes off.
Przechodzimy na blond stronę Fisha, coś jak one way to supermarket.
- Czytaj - ile razy muszę napisać 'Hazza goes off' żeby dotarło?
Na pierwszej stronie tabloidów Pan Ciemności. Masa Jego zdjęć przeplatanych to ze mną, to z Tweety, to jeszcze z czarująca brunetką, w której towarzystwie bawił się na Brit Akward. Do zdjęć dołączone są przekręcone historie. Każdej dziewczynie przypisali odrębną przygodę w towarzystwie Pana Stylesa. Ciemny na umyśle, brzydki jak noc, weź się Małpeczko schowaj pod koc.
- Ohh biedna Małpeczka, słoneczko ciemniejące. Paparazzi oskarżyli o łamanie serc fanek? #przykro.pl Jest dużym chłopcem, da sobie radę - dobrze wiemy, że sam się prosił... - nie patrzcie się tak, to nie hejt. Nie jestem złośliwym człowiekiem. Chociaż najwyraźniej niektórzy sądzą inaczej:
'She`s so MEAN but i gotta love it and i just CANT LET HER GO
i m so whipped of her tiny little she`s a SEXY ANIMAL'
Jak to słyszę... to jest groźba z Jego strony? Zapowiedź czegoś gorszego? Chyba gorzej być nie może. Mam dosyć. Czego ja się spodziewałam? Uczciwości, MYŚLENIA, honoru ze Jego strony? Małpeczko - wyzywam Cię. Pokaż, co potrafisz! Jeżeli jednoznaczne akwardy dadzą mi do zrozumienia, że to nie przypadek, zacznę traktować Cię poważnie.... jako przeciwnika. Jeżeli nic się nie stanie, zwalam na kanarka i jej bujny rozumek.
- Nie kuś losu, bo jak Pan Ciemności się zaprze, to wszystko jest możliwe.
- Spokojna Twoja dżungla amazońska, zadzwonię po Charliego i wymieciemy tą Małpę Neandertalską do Jej prehistorycznych czasów raz a porządnie. Tu się tworzy historię.
Hej Harrietto! Hej Małpeczko!
Do boju o tron, cóż Ci wojsko cóż Ci karabiny?
Ty swym buszem raz zarzucisz, jak lew swą dumną grzywą
Wnet rozpostarte się puste pole przed Tobą okaże...
Ahh te zaszczyty, ahh te medale!
Tobie one przeznaczone... ale cóż to?
Marnym jakimś blaskiem Twe kłaki się złocą,
Aż Ci się nogi ze strachu pocą,
Spójże na horyzont, tam coś promienieje,
Lud pod Twą kocią łapą się śmieje,
To coś niesie Ci zagładę, a im nadzieję.
Niestety zamiast fanfarów i tłumów, wiwatujących na cześć piękna mojej poezji, zastałam Tweety i jej pytajacy wzrok...ten kanarek w kreskówce był jakiś bardziej ogarnięty. Coś jest nie tak, przestajemy z kanarkiem odbierać te same fale, przestajemy się rozumieć.
- Po uno sobie odpuść, a po due posłuchaj sobie SOMLu, piękna piosenka na uspokojenie. Jaram się jak zapałaka OMYGYYYYYYYY... zobacz video!
- To ze szlafrokiem ?! - ahhh ten szwabski akcent... (prawdopodobnie to ostatni moment, gdy go słyszymy, ponieważ Sebastian z powodów rodzinnych opuszcza nas wieczorem). Zaraz.... co mnie Fishu.... Pan Ciemności w szlafroku? da fak?!
- Ja już wiem. On mnie próbuje wykończyć, już od ponad roku, a po uno chyba stwierdził, że awkwardy nie pomagają, więc jak stwierdziłam, że jestem przeciwniczką szlafroków, to już na odwrót chce mi wytoczyć wojnę - serio Styles? Jaka to powaga. To jak wywołujesz konflikt, jest co najmniej śmieszne i żenujące nawet na osobę o tak małym rozumku. Ja rozumiem przekroczyć z armią Rubikon, wygłosić słowa 'koty zostaly rzucone', sprawić, by zawrzał Londyn, a Ty szlafrok w Somlie wkładasz? Mam nadzieję, że nie taki jak mój.
*5 minut pozniej*
Owszem taki jak mój....
Widzę, że nie będzie spokoju, tym bardziej w moim życiu, dopóki Pan Ciemności będzie chodzić po tym świecie. Dzwońcie po Charliego, musimy coś zrobić zmobilizować siły... Niemcy też myśleli, że Rosja na wojnę się będzie zbierać ponad miesiąc, ale się zebrała wcześniej! My to samo! Nie będziemy czekać z atakiem! Ooooooooo ja tego tak nie zostawię. Jutro idę z kanarkiem na zakupy, to się nie wyrobię.. w niedzielę tez nie mogę... dobra w poniedzialek ruszamy na nich Charlie! Kurde w niedzielę mamy jechać do domu.... oj głupie to wszystko.
Czuję, że długo tak nie pociągnę. Czasem myślę, że jedynym wybawieniem byłby skok z klifu, daleko, gdzieś w Irlandii... tak w Irlandii! Nie w Nowej Zelandii, tak jak Małpeczka!! Więc nie mówcie mi, że jesteśmy tacy sami!
***
*kilka dni wcześniej*
Czy już kiedyś wspominałam, że uwielbiam miasta nocą? Tyle świateł. Jedziemy <through the dark> dosyć szybko, dlatego wszystko zlewa się w jakąś, jedną, podłużną mieszaninę barw. Oczy mi się kleją, a cichy szum silnika uspokaja moje zszargane nerwy. Najchętniej bym zasnęła w tym miękkim, skórzanym fotelu. Jest mi tak... dobrze. Powoli zaczynam odpływać i nagle zatrzymujemy się. Światła lekko bledną, a ja siadam prosto w fotelu i odchrząkuję. Boszzz... mało brakowało... jakbym zasnęła w Jego samochodzie... o nie, nawet wolę nie myśleć. Wyglądam przez okno. Stoimy pod naszym hotelem. Skąd wiedział gdzie...? Marszczę brwi, ale nie chce mi się nad tym dywagować. Dobra - koniec bajki. Trzeba wysiąść i się żegnać. Ohh chyba tego nie przeżyję, w końcu te marzenia o gwiazdach, imprezach, szaleństwie... dajmy spokój. Sarkastyczny cukierek powraca do wszystkich tęskniących. Otwieram drzwi, a do środka wpada chłodne, wiosenne powietrze.
- Blue?
- Styles? - odwracam się i widzę Jego rozbawienie <better than words>. Też nie mogę się powstrzymać i unoszę kąciki ust.
Pan Ciemności sięga na tylne siedzenie i podaje mi zeszyt. K.O.T.A. Jebnięta blondynka raz, podano do stołu. Unoszę nonszalancko jedną brew.
- Tak po prostu mi go dajesz? - patrzę w te szczawiozielone ślepia i chyba wiem, co powinnam zrobić.
Biorę pamiętnik od Niego i zbieram się w sobie, żeby coś powiedzieć. Sensownego. To, co On przed chwilą zrobił, to coś w rodzaju kapitulacji. Przecież to znaczy, że ja wygrałam i wiem, że będę się czuła strasznie podle bez grama wdzięczności. A więc...
- Cieszę się, że postanowiłeś yy.... się pogodzić, to dosyć... nieoczekiwane. - Czemu ja mam taki problem z mówieniem? Nie mogę spokojnie oddychać, za dużo emocji. Russian inglish w moim wydaniu. Oj skończmy już - pomimo wszystko... miło było Cię poznać. - dziewczyno co ty pieprzysz? Oh życie jest takie nieprzewidywalne. - Dlatego nie mam zamiaru więcej na Ciebie wrzucać. Koniec z hejtami. Koniec dramy.
On patrzy na mnie wyraźnie ukontentowany.
- Ciebie też było miło poznać - kiwa grzecznie głową i to chyba by było na tyle. Z mą niebywałą gracją i ślamazarnością wychodzę z czarnego samochodu i ruszam pewnym siebie krokiem przez ulicę z zeszytem pod pachą, dla którego pojechałam na drugi koniec świata, włamałam się do domu gwiazdy i z tymże facetem woziłam się po Los Angeles przez pół nocy <don`t forget where you belong... if you ever feel alone... don`t forget.>. W końcu nasze puzzle składają się w całość. Czekałam na to 21 rozdziałów.
Ok. A więc to już koniec? Ile razy to sobie powtarzałam, za każdym razem nie wychodziło, ale dzisiaj, teraz mam przeczucie. Żegnaj Małpeczko, zostawiam Cię w Twoim bajkowym świecie pełnym kochających Cię dziewczyn. Minus jedna. Ja. Stoję na ulicy przed wejściem do hotelu i stwierdzam, że wraz z czarnym samochodem za moimi plecami i Panem Ciemności w środku zostawiłam zamknięty już rozdział życia. Odwracam się <don`t look back, live your life, even if it`s only for tonight > - nadal stoi. Ja rozumiem - ciemna noc, sprawdza czy jestem bezpieczna... gdyby to nie był On, stwierdziłabym, że jest kochany... ok Blue - staph now. Przechodzę przez bramę na podwórko przed oświetlony budynek. Moją drogę do drzwi przedziela mi czarny kot idący po środku. Czego akurat kot? Pan Ciemności chyba miał rację. On zawsze gdzieś tam będzie. Mój psik okazuje się marną bronią wobec kota, więc zaczynam go przeganiać. Chodzę za nim, klaszczę, idiotkę z siebie robię, a ten nawet na mnie nie spojrzał... nie no sorry tracę autorytet. Mam nadzieję, że On tego nie widzi (nadzieja matką głupich). Na szczęście nie ma Go (powiedzenie ze szczęściem też znamy, super). Odjechał. Mógł tego futrzaka sobie zabrać...Pan Ciemności ma dziwny zwyczaj zabierania nie tych zwierząt, co trzeba. Mógłby się w końcu na coś przydać. Małpeczka #goes off.
Przechodzimy na blond stronę Fisha, coś jak one way to supermarket.
***
Przyjęłam sobie za punkt honoru utrzymanie jako takiej godności, więc postanowiłam nie odzywać się do tych zdrajców - knowajców przez parę dni. Im więcej z nimi przebywałam, tym szło mi gorzej. Wytrzymałam 3 dni. Ta trójka to dziwna liczba... najczęściej używana do określenia rzeczy nieokreślonych....aha.
- Tweety, muszę skonkretyzować swoje emocje, albo mnie wkurzaj albo rozśmiesz... chociaż tobie idzie lepiej to pierwsze. Pan Ciemności mi się śnił, nie mogę tak dłużej. Zeprymowane rzeczy - sorry pękłam.
- Liczyłam na słowa typu: 'napisałam ciąg dalszy bajki o Blue, rozdział 21, jest genialny... tylko trzeba trochę wody przelać tu i ówdzie... ale żeby wodospad nie poszedł. Wyszło cudowne love story z lekką nutą sarkazmu i wyśmianą tych wszystkich, dennych nastolatek, wrzucamy'. - Tweety siadła obok mnie na kanapie (jeszcze w moim niebieskim szlafroku, no niedoczekanie!...w sumie niech bierze.... nienawidzę szlafroków) i położyła mi na kolanach laptopa. - Wisi mi to, czy się jeszcze dąsasz czy nie. - Ohoho, wkurzony kanarek wydobędzie mnie z głębin. - Blondynki czasem głupieją. Nie da się być wybitnym 24/7, 365 dni w roku. A jeszcze przy idealnych facetach to już w ogóle... - Coster uśmiechnął się pod nosem.
- Serio myślisz, że to o tobie? - Coster obdarzył Tweety spojrzeniem "przecież to oczywiste", jako osobę i 25 razy mniejszym rozumku od niego samego. Nie uzyskawszy aprobaty z mojej strony dla swojego ideału, zbulwersowany wyszedł z pokoju. Odprowadziłyśmy go wzrokiem ... Coster w białej bluzie... Tweety od rana pożera go wzrokiem. A on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. No bo takie ciacha zawsze chamskie. - Czytaj - ile razy muszę napisać 'Hazza goes off' żeby dotarło?
Na pierwszej stronie tabloidów Pan Ciemności. Masa Jego zdjęć przeplatanych to ze mną, to z Tweety, to jeszcze z czarująca brunetką, w której towarzystwie bawił się na Brit Akward. Do zdjęć dołączone są przekręcone historie. Każdej dziewczynie przypisali odrębną przygodę w towarzystwie Pana Stylesa. Ciemny na umyśle, brzydki jak noc, weź się Małpeczko schowaj pod koc.
- Ohh biedna Małpeczka, słoneczko ciemniejące. Paparazzi oskarżyli o łamanie serc fanek? #przykro.pl Jest dużym chłopcem, da sobie radę - dobrze wiemy, że sam się prosił... - nie patrzcie się tak, to nie hejt. Nie jestem złośliwym człowiekiem. Chociaż najwyraźniej niektórzy sądzą inaczej:
'She`s so MEAN but i gotta love it and i just CANT LET HER GO
i m so whipped of her tiny little she`s a SEXY ANIMAL'
Jak to słyszę... to jest groźba z Jego strony? Zapowiedź czegoś gorszego? Chyba gorzej być nie może. Mam dosyć. Czego ja się spodziewałam? Uczciwości, MYŚLENIA, honoru ze Jego strony? Małpeczko - wyzywam Cię. Pokaż, co potrafisz! Jeżeli jednoznaczne akwardy dadzą mi do zrozumienia, że to nie przypadek, zacznę traktować Cię poważnie.... jako przeciwnika. Jeżeli nic się nie stanie, zwalam na kanarka i jej bujny rozumek.
- Nie kuś losu, bo jak Pan Ciemności się zaprze, to wszystko jest możliwe.
- Spokojna Twoja dżungla amazońska, zadzwonię po Charliego i wymieciemy tą Małpę Neandertalską do Jej prehistorycznych czasów raz a porządnie. Tu się tworzy historię.
Hej Harrietto! Hej Małpeczko!
Do boju o tron, cóż Ci wojsko cóż Ci karabiny?
Ty swym buszem raz zarzucisz, jak lew swą dumną grzywą
Wnet rozpostarte się puste pole przed Tobą okaże...
Ahh te zaszczyty, ahh te medale!
Tobie one przeznaczone... ale cóż to?
Marnym jakimś blaskiem Twe kłaki się złocą,
Aż Ci się nogi ze strachu pocą,
Spójże na horyzont, tam coś promienieje,
Lud pod Twą kocią łapą się śmieje,
To coś niesie Ci zagładę, a im nadzieję.
Niestety zamiast fanfarów i tłumów, wiwatujących na cześć piękna mojej poezji, zastałam Tweety i jej pytajacy wzrok...ten kanarek w kreskówce był jakiś bardziej ogarnięty. Coś jest nie tak, przestajemy z kanarkiem odbierać te same fale, przestajemy się rozumieć.
- Po uno sobie odpuść, a po due posłuchaj sobie SOMLu, piękna piosenka na uspokojenie. Jaram się jak zapałaka OMYGYYYYYYYY... zobacz video!
- To ze szlafrokiem ?! - ahhh ten szwabski akcent... (prawdopodobnie to ostatni moment, gdy go słyszymy, ponieważ Sebastian z powodów rodzinnych opuszcza nas wieczorem). Zaraz.... co mnie Fishu.... Pan Ciemności w szlafroku? da fak?!
- Ja już wiem. On mnie próbuje wykończyć, już od ponad roku, a po uno chyba stwierdził, że awkwardy nie pomagają, więc jak stwierdziłam, że jestem przeciwniczką szlafroków, to już na odwrót chce mi wytoczyć wojnę - serio Styles? Jaka to powaga. To jak wywołujesz konflikt, jest co najmniej śmieszne i żenujące nawet na osobę o tak małym rozumku. Ja rozumiem przekroczyć z armią Rubikon, wygłosić słowa 'koty zostaly rzucone', sprawić, by zawrzał Londyn, a Ty szlafrok w Somlie wkładasz? Mam nadzieję, że nie taki jak mój.
*5 minut pozniej*
Owszem taki jak mój....
Widzę, że nie będzie spokoju, tym bardziej w moim życiu, dopóki Pan Ciemności będzie chodzić po tym świecie. Dzwońcie po Charliego, musimy coś zrobić zmobilizować siły... Niemcy też myśleli, że Rosja na wojnę się będzie zbierać ponad miesiąc, ale się zebrała wcześniej! My to samo! Nie będziemy czekać z atakiem! Ooooooooo ja tego tak nie zostawię. Jutro idę z kanarkiem na zakupy, to się nie wyrobię.. w niedzielę tez nie mogę... dobra w poniedzialek ruszamy na nich Charlie! Kurde w niedzielę mamy jechać do domu.... oj głupie to wszystko.
***
*jeszcze kilka dni później*
Sztuka leczniczo działa na duszę i umysł, jednak, jak to zwykle w awkwardach bywa, nie na mnie. Siedzę sama w pokoju, Tweety się uczy, Coster został w USA... szara rzeczywistość. Czytam książkę - dziewczyna o imieniu Blue mieszka w mieście Henrietta i
trafia do magicznego lasu... co jak co, ale Małpeczce chyba spodobała
się historia z mrocznym lasem. No i czytam to zdeprawowane dzieło
literatury... jaki
kolor samochodu? Kanarkowożółty... ahahahaha takie rzeczy tylko w porno. Główna bohaterka ma urodziny tego samego dnia co ja... sorry autorka
miała jeszcze 364 dni do wyboru. Co ci ludzie mają głowach, żeby takie rzeczy pisać? To jest bardziej awkwardowe, niż ustawy przewidują.Czuję, że długo tak nie pociągnę. Czasem myślę, że jedynym wybawieniem byłby skok z klifu, daleko, gdzieś w Irlandii... tak w Irlandii! Nie w Nowej Zelandii, tak jak Małpeczka!! Więc nie mówcie mi, że jesteśmy tacy sami!
Mój wewnętrzny krzyk przerwało stukanie w okno. Kot... (zawsze kot)... się przybłąkał. Zimno było na dworze, wiał wiatr, a zwierzątko miało takie smutne oczy. Uchyliłam lekko okno i
wpuściłam kota do środka. Takie zziebnięte futerko miał, że mi się go
trochę szkoda zrobiło... ale nagle jego oczy zabłysły szmaragdowym
blaskiem (słyszycie ten desperacki ton?), a niewinne stworzonko
zamieniło się w postać w czarnym, falującym płaszczu. Jak mogłam dać się tak podstępnie złapać? Byłam jedyną nadzieją antyciemnego świata. Nadszedł ten moment, w którym wszystko się wyjaśni. Muszę zrobić wszystko, by
wygrać tą walkę. Jestem w stanie oddać ostatni cukierek z malagą, byleby tylko
zostali ci, którzy będą chcieli to powstrzymać...
- Yyyyhhh... kim Ty jesteś? - będę udawać blondynkę,
zazwyczaj dobrze mi idzie.
- Nie udawaj, że nie wiesz... Jam Pan Ciemności, władca Londynu, szmaragdów w oczach i..
- Dobra dobra... coś mi się obiło o uszy.
- Przyszedłem zrobić z Ciebie pełnoprawną fankę... - to było żałosne, nawet jak na Niego.
- Ależ ja już jestem fanką... - jak mam szaleć, to na całego.
Jego mina przybrała płaszcz zdumienia.
- Charliego - LOGANA LERMANA!!!!
- AH TAK?
- A tak!
Pan Ciemności wyprowadzony z równowagi dobył swojego miecza... dobrze, że nie potrafił go wyjąć. Ten pojedynek z własną bronią dawało czas Loganowi i po mnie przyjechać, i mi pomóc. Ohh jak epicko, jak w romansach historycznych.
Jednak nieudolność Małpeczki nie trwała wiecznie... kiedy ostrze wymierzył prosto w me serce (wszyscy
wstrzymujemy oddech... yyhhhh), musiałam, taaak! Musiałam działać już sama. Moją ostatnią nadzieją były pertraktacje... (oglądałam dziś Poprawną Polszczyznę... i się trochę natchnęłam). O gasz.... żadne literki na fejsie nie oddają tego, co się ze mną teraz dzieje.
W tym właśnie momencie na waniliowym koniu z obłoku mgły (no dałabym tęcze, ale taka pora roku jest i trzeba się dostosować do warunków meteorologicznych. Nie jesteśmy tak światowi, żeby mieć lato w marcu)... wyłania się nasz Logan.
- Logan ! Ahhh przyjechałeś mnie uratować.. bosz teraz, jak jestem z tobą, czuję się bezpieczna. Złaź teraz z
konia i pomóż mi walczyć.
- Nie mogę zejść, bo wysoko jest - Logan w swoim żywiole.
No więc podeszłam do konia i zaczęłam pomagać mu schodzić.
- Nie utrzymasz mnie Mi Lejdi.
- Małpeczko, choć tu i pomóż Loganowi zejść z konia.
- Jesssu z kim ja walczę.. - i ten awkward moment, gdy On robi minę srającego kota.
- Harrietta ,choć żesz tu, bo nie będzie żadnej bitwy.. Ty nie jesteś reżyser, nie zmieniaj mi tu scenariusza.
Jakoś razem wszyscy uporaliśmy się z tym problemem., po czym Pan Ciemności poprawił płaszcz, ponownie ujął rękojeść miecza i w pełnym składzie mogliśmy kontynuować nasze "pertraktacje".
Walka toczyła się łeb w łeb, oko w oko... jaaaaa, jakby film z tego był...
Finalmente Pan Ciemności zabiera Loganowi miecz, zbliża się powoli, delektując się smakiem zwycięstwa i w ostatniej chwili, gdy chce wbić mu ostrze miecza między żebra... ja rzucam się przed nim...Pan Ciemności przeszywa nas oboje...
Nie jestem w stanie żyć z poczuciem, że On wygrał. Wtedy przyjeżdża Tweety. Z ramion Costera rzuca się Jemu w objęcia jak ten zdrajca - jak Balladyna...a Pan Ciemności jako jej książę z bajki byłby Kirkorem
(a Kirkor zginął! Buaahahahhahahahahhaha... a kto zabił Kirkora? Von Kostryn - Niemiec).
Tam są piękne, kamieniste plaże.
I siedzimy sobie, jest chłodno, wiatr muska nam policzki...
A potem tylko wieczność.
Ale najbardziej smutne jest to, że nigdy już nie zobaczę kanarka.
Bo ona jest z Nim. Tym, tym okropnym Panem Ciemności, który już totalnie przekabacił ją na swoją stronę. Ktoś kiedyś powiedział, że jedynym lekarstwem, żeby się odkochać od Pana Ciemności jest Jego pocałunek... niestety nie działa na blondynki. Skutkuje wprost przeciwnie.
1. Tyle było zawsze rzeczy w głowie, które chciałam napisać do każdego rozdziału, a teraz kończąc bloga nie mam nic ;p nie wiem co Wam napisać. Dzięki, że czytaliście, komentowaliście... zawsze poprawiało humor na koniec dnia.
Skończyłyśmy z tą całą fazą itp (awkwardy nadal są!), po prostu nam przeszło, jedyne co zostało... no katuję Midnight Memories, jednak z większą miłością do muzyki niż wykonawcy ;p
Najlepsze historie pisze życie.
~Tweety <3
2. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy dodawali siły do pisania komentarzami oraz Temu, który odegrał w tym największą rolę i który przewrócił nam życie do góry nogami... Nie żałuję.
~BlueCandy
O znużony narodzie!
Przetrzyj zaspane oczęta,
Gdyż nadchodzi wybawienie z marazmu waszej szarej rzeczywistości!
Gdyż nadchodzi wybawienie z marazmu waszej szarej rzeczywistości!
Nadchodzi
światło, które oplecie i ukoi wasze spracowane dłonie,
Nim nastanie świt.
Wyjdźcie przed domy, by napawać się światłością jaśniejącą.
Nim nastanie świt.
Wyjdźcie przed domy, by napawać się światłością jaśniejącą.
Czyż to mara czy to już busz?
Londyn uginający się pod mgłą ciemności,
Małpeczko!
Nie masz dla nas litości
Patrzaj, jak pochodnie płyną lśniącą w świetle księżyca Tamizą.
Pochód mroku ginie w czeluści
Gdzieś w tym mieście miłości
Twój pałac jest Panie Ciemności.
Twój pałac jest Panie Ciemności.
- Nie udawaj, że nie wiesz... Jam Pan Ciemności, władca Londynu, szmaragdów w oczach i..
- Dobra dobra... coś mi się obiło o uszy.
- Przyszedłem zrobić z Ciebie pełnoprawną fankę... - to było żałosne, nawet jak na Niego.
- Ależ ja już jestem fanką... - jak mam szaleć, to na całego.
Jego mina przybrała płaszcz zdumienia.
- Charliego - LOGANA LERMANA!!!!
- AH TAK?
- A tak!
Pan Ciemności wyprowadzony z równowagi dobył swojego miecza... dobrze, że nie potrafił go wyjąć. Ten pojedynek z własną bronią dawało czas Loganowi i po mnie przyjechać, i mi pomóc. Ohh jak epicko, jak w romansach historycznych.
Jednak nieudolność Małpeczki nie trwała wiecznie... kiedy ostrze wymierzył prosto w me serce (wszyscy
wstrzymujemy oddech... yyhhhh), musiałam, taaak! Musiałam działać już sama. Moją ostatnią nadzieją były pertraktacje... (oglądałam dziś Poprawną Polszczyznę... i się trochę natchnęłam). O gasz.... żadne literki na fejsie nie oddają tego, co się ze mną teraz dzieje.
W tym właśnie momencie na waniliowym koniu z obłoku mgły (no dałabym tęcze, ale taka pora roku jest i trzeba się dostosować do warunków meteorologicznych. Nie jesteśmy tak światowi, żeby mieć lato w marcu)... wyłania się nasz Logan.
- Logan ! Ahhh przyjechałeś mnie uratować.. bosz teraz, jak jestem z tobą, czuję się bezpieczna. Złaź teraz z
konia i pomóż mi walczyć.
- Nie mogę zejść, bo wysoko jest - Logan w swoim żywiole.
No więc podeszłam do konia i zaczęłam pomagać mu schodzić.
- Nie utrzymasz mnie Mi Lejdi.
- Małpeczko, choć tu i pomóż Loganowi zejść z konia.
- Jesssu z kim ja walczę.. - i ten awkward moment, gdy On robi minę srającego kota.
- Harrietta ,choć żesz tu, bo nie będzie żadnej bitwy.. Ty nie jesteś reżyser, nie zmieniaj mi tu scenariusza.
Jakoś razem wszyscy uporaliśmy się z tym problemem., po czym Pan Ciemności poprawił płaszcz, ponownie ujął rękojeść miecza i w pełnym składzie mogliśmy kontynuować nasze "pertraktacje".
Walka toczyła się łeb w łeb, oko w oko... jaaaaa, jakby film z tego był...
Finalmente Pan Ciemności zabiera Loganowi miecz, zbliża się powoli, delektując się smakiem zwycięstwa i w ostatniej chwili, gdy chce wbić mu ostrze miecza między żebra... ja rzucam się przed nim...Pan Ciemności przeszywa nas oboje...
***
Nie jestem w stanie żyć z poczuciem, że On wygrał. Wtedy przyjeżdża Tweety. Z ramion Costera rzuca się Jemu w objęcia jak ten zdrajca - jak Balladyna...a Pan Ciemności jako jej książę z bajki byłby Kirkorem
(a Kirkor zginął! Buaahahahhahahahahhaha... a kto zabił Kirkora? Von Kostryn - Niemiec).
Tweety zostawia nas przegranych na polu walki, ale tak musiało być. Ja jej już dawno wybaczyłam.
Bosz, jakie
to smutne.
A potem jest
tylko otwarta przestrzeń.
Jakaś plaża w Malibu, ja i Logan.
Ahhh... i jest
mnóstwo koreczków z serem. Lody mango, i
kokosowe, i bakaliowe, i malaga.
I koktajle bananowe.
I Logan uczy mnie serfować.
I wieczorem jeździmy sobie na Azory.I koktajle bananowe.
I Logan uczy mnie serfować.
Tam są piękne, kamieniste plaże.
I siedzimy sobie, jest chłodno, wiatr muska nam policzki...
A potem tylko wieczność.
Ale najbardziej smutne jest to, że nigdy już nie zobaczę kanarka.
Bo ona jest z Nim. Tym, tym okropnym Panem Ciemności, który już totalnie przekabacił ją na swoją stronę. Ktoś kiedyś powiedział, że jedynym lekarstwem, żeby się odkochać od Pana Ciemności jest Jego pocałunek... niestety nie działa na blondynki. Skutkuje wprost przeciwnie.
****************************************
1. Tyle było zawsze rzeczy w głowie, które chciałam napisać do każdego rozdziału, a teraz kończąc bloga nie mam nic ;p nie wiem co Wam napisać. Dzięki, że czytaliście, komentowaliście... zawsze poprawiało humor na koniec dnia.
Skończyłyśmy z tą całą fazą itp (awkwardy nadal są!), po prostu nam przeszło, jedyne co zostało... no katuję Midnight Memories, jednak z większą miłością do muzyki niż wykonawcy ;p
Najlepsze historie pisze życie.
~Tweety <3
2. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy dodawali siły do pisania komentarzami oraz Temu, który odegrał w tym największą rolę i który przewrócił nam życie do góry nogami... Nie żałuję.
~BlueCandy