poniedziałek, 26 sierpnia 2013

19. Do Czego Mnie Nagabujesz Zdeprawowana Niewiasto?

Zazdrościcie mi? Taa… Jeszcze się pytam. 3 ciacha grają o mnie w karty. Hahahhaah, nie no sorry (wcale mi nie przykro), ale ja aspiruję do ludzi inteligentnych i wykształconych, gdzie dziewczyny nie sprowadza się do rangi rzeczy – co my w średniowieczu żyjemy? Nie jestem nagrodą, jestem człowiekiem. Ale kto na to patrzy?
Coster wyłożył karty na stół, przedstawił swoje warunki, po czym rozsiadł się w wygodnie w fotelu. Pan Ciemności spoważniał, przeczesał ręka włosy (ajm dajen #offiszial) i po chwili przyłączył się do gry. Jak Amerkaniec wygra, to wracam z nim do domu (czytaj mam dług do końca życia) i z kotem. Tyle dobrego, ze Coster ogra każdego (się zrymowało)…. ale…ale dlaczego Coster? *płacz i lament*
Natomiast w przypadku wygranej brytyjskiego (jak dotąd przypuszczałam) „Gentlemana” On nie wypuści mnie do domku. Jam karta przetargowa w tej wymianie. On zrobi z Niej fankę (ale będzie drama…), stawiając na szali nie tylko kota, ale również mnie, czy Jej się to podoba czy nie. Cel uświęca środki. Makiawelizm. Głupi Anglicy.
Coster pewny siebie (as always), happy 4 ever; Panie Ciemności - mam nadzieję, że ten smile towarzyszący Ci od dłuższej chwili jest udawany; runda pierwsza. Rozdali, przyklepali i Fishu dorzucił się do gry. Oboje spojrzeli na Sebastiana jak na idiotę. Szczerze mówiąc ja też. W każdym bądź razie, nie to żebym w Fisha nie wierzyła, ale liczę, że Niemiec zna się na pokerze w równym stopniu co na fifie. A Fishu im palnął, że on gra z dobrego serca i o dobre moje imię. Coster jebnął (żadna nowość), Pana Ciemności zatkało (oj z podziwu, widziałam to), ale Sebastian był zbyt pewny siebie. Albo tak udawał. W końcu zdolności aktorskie ma zajebiste. Bosz kochany, postawie mu ołtarz, jak wrócimy do domu. Sebastian ma złote serce. Bierzcie go, póki niezajęty.
Dla urozmaicenia wspomnę, że mimo oczywistego sprzeciwu Costera (co on będzie z dziewczyną grać? Obraza majestatu), On pozwolił mi wziąć udział w kilku partyjkach (łaskę mi robi, no popatrz ty). Z tym, że ja nie potrafię. U mnie w gimnazjum grali przez 3 lata w pokera, ale stwierdziłam, że jest to gra dla chłopaków. Dziewczyny: hazard się przydaje. Jeśli chcecie obronić swoją godność, czy to co wam ewentualnie pozostało, to idźcie do kasyna.
Poker jest taki pasjonujący, że połowę gry niestety przegapiłam (so sad), zwiedzając mroczny (bo pogasili światła… dla atmosfery mmmm) pałacyk Pana Ciemności. Mało było tam osobistych rzeczy takich wiecie…sentymentalnych, pewnie większa część Coster sprzątnął ze sobą przy ostatniej wizycie. Ponownie zajrzałam do brokatowego pokoju, gdzie zostawiłam swój podpis. Bosz… co za wiocha. Chciałam być fajna… no to mi nie wyszło. Jeden rzut okiem na półeczkę, skąd zabrałam pamiętnik, zanim On z całą satysfakcją odebrał go mnie. Znowu (też bym chciała do tego nie wracać). Jedna, ciemna, pognieciona, pomięta, zapewne namiętnie czytana książka na dobranoc. Że też jej nie zauważyłam wcześniej.
Poradnik ‘Jak nie dać się omotać?’ 69,99. Poleca wydawnictwo Czarny Kot. I ten awkward moment, gdy naprawdę istnieje takie wydawnictwo. Nawiedzony dom, wynoszę się stąd (chłopaki jak skończą, to odwiozą mnie do domku). Odwrót w tył (nie, do przodu -.-), cala wstecz, wrzucam bieg… i gleba. Zabiłam się o Puszka Pana Ciemności, który niespodziewanie wpakował mi się pod nogi. A to on nas straszył gdy przemykał na parapecie za oknem. Taka kicia, a takiego narobiła stracha. Spojrzałam na kota, on na mnie. Której części miauuu nie rozumiesz?
Chłopaki usłyszeli huk na górze (zderzenie Titanica z górą lodową… w tym przypadku kłaków) i wołają mnie z dołu. Bosz, no ktoś tu mnie jednak kocha. Jeszcze nie weszłam do salonu, a Coster drze się, żebym im drinki zrobiła. On dodał, że lód w lodowce. Ja p*** …Charlie gdzie jesteś, ja się pytam?! 

Wszystko tu jest tak po żydowsku robione. Przy odrobinie logicznego myślenia, od dawna czekałabym na chłopaków przy samochodzie, byle jak najdalej od Niego. Raduję się niezmiernie, że mi chociaż telefon oddano. A nie sorry… Coster go wygrał. Klucz do drzwi też On mógłby dać. Chłopaki to nadal dla mnie istoty niepojęte.
Nie przyniosłam im tego picia, wredna ja. Za to stanęłam sobie za Panem Ciemności, żeby mniej więcej ocenić, jak przebiega gra. Zajrzałam Mu przez ramię w karty (ahh ta nasza bliskość.. dość). Dobre miał. Spojrzałam na Sebastiana siedzącego naprzeciw. Zobaczyłam rządek figur i cyfr odbijających się w lansiarskich lustrzankach. Chwila… skoro ja je widzę… to On też je widzi. Fishu przegrałeś życie. Moje życie.

***

Wchodzimy do domu, Coster nadąsany jak panna na wydaniu, ta… mało Sebastiana z samochodu nie wyrzucił. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Ja się go boję. I to tak ze strachem (serio serio).  Byleby nie podpaść Costerowi, bo zabije. Dla niego to jak klęska Napoleona, ale nie przetłumaczysz. Przegrał jedną partyjkę… akurat tą o kota, stało się stało, ale nie będę mu tego wypominać do końca życia. Co prawda wierzyłam w jego nieomylność i rychłe zwycięstwo, a widać Pan Ciemności cwana sztuka - Costera rozpracował. Czyżby Amerykaniec fanem podatnym na szmaragdowy look? Hahahh, się uśmiałam…. Błagam, niech ten dzień się już skończy. 
Ona stała w drzwiach… no wiecie jak to – tysiące pytań i już chciała wyjechać z awanturą, czego żadne z nas nie odebrało Jej telefonów, ale na minę Costera w wersji seryjny morderca się opanowała. Ja tu jestem zastraszana, wolność słowa? Gdzieś zgubiłam pozwolenie. Nie wiem, od kiedy problemy z opanowaniem agresji są pozytywna cechą, ale w Darku zostały wykreowane zawaliście. Tak ja i mój kompleks Darka… oh no mam zły humor, Coster zawalił sprawę. Schowajcie wszystkie ostre przedmioty.
Odczekałyśmy, aż Amerykaniec poszedł do siebie (najchętniej zamknęłabym się w pokoju, Fishu zabierz Ją) i wtedy dopiero każdy odetchnął. Jedno pytanie: gdzie kot? Co z kotem? I pozostała odmiana słowa „kot” przez przypadki. I co mam powiedzieć: hej, słuchaj…Coster przegrał kota, Pan Ciemności odda go ale musisz zostać Jego fanką, jesz te frytki?
- Owszem, mam kota… - zaraz ujrzymy wyniki mojej improwizacji – aaaaale ty nas wpakowałaś w te kłopoty, więęęc na razie ci go nie pokażęę <nie ma zbrodni bez kary - A.Mickiewicz>. Aaaaa poza tym muszę go uzupełnić… nie spalam od ponad 30 godzin, idę się położyć – zamknęłam Jej drzwi przed nosem. Na serio się przewracałam, a czucie w nogach straciłam parę godzin temu. Ohhh Boże… widzisz Styles - dla Ciebie to wszystko.


***


Nikt nie chce mi nic powiedzieć. No co jest? Coster wkurzony siedzi u siebie i pyka w tych swoich urządzeniach nieznanej zwykłym ludziom generacji. Tweety zamknęła przed mną drzwi i zwaliła na mnie winę za porwanie kota (nie powiem, że pamiętnik, niech będzie zwierzątko, dramatyczniej brzmi). No ale czemu akurat teraz ją wzięło na przemyślenia życiowe; odzyskaliśmy pamiętnik, ośmieszyliśmy tą wredną Małpę (ahahah… jakby sama nie robiła z siebie idioty na scenie), a oni załamani. Musiało się coś stać. Raz widziałam Costera w takiej furii, jak miał słabe karty, tylko, że Fishu miał jeszcze gorsze, wiec zaraz temu pierwszemu się poprawiło. On nigdy nie przegrywa.
Nikt mnie tu nie potrzebuje, traktują mnie jak powietrze. Mam tego dosyć. Nienawidzę ich, że nie odezwali się ani nie oddzwonili, kiedy byli u Niego. Przy okazji Charliego też nienawidzę, że do mnie nie napisał na tt. Robi z siebie gwiazdę, chociaż nie ma fanów! To zamiast kochać tych, co ma, to jest podłym draniem jak Pan Ciemności, który zawsze będzie kochany przez głupie nastolatki! A Charlie nie! Więc doceń to cioto, że jesteś zupełną ofiarą i beze mnie nic byś nie miał! Pfff...Wkurzyłam się.

Późnym popołudniem, jak gdyby nigdy nic, wychodzi nasz ubrany elegancko (czyli na bogato) pan ‘Dobiegam do furtki w 5 sekund a ty?’ i obdarza mnie swoim typowym pogardliwym spojrzeniem.
- Jadę do miasta, muszę coś załatwić. – na więcej wyjaśnień chyba nie mogę liczyć.
- Załatwić? – Z łazienki wychodzi panna z mokrą głową, chyba już im przeszły te fochy. Ohh w końcu. Dowiem się szczegółów? Marzenia ściętej głowy. Kto tam się mną przejmuje. Mogłam z nimi jechać, a i tak pewnie nigdy się nie dowiem, co stało się pewnej nocy na dzikim zachodzie w wystylizowanej willi pewnego oślepiająco, zabójczo przystojnego Jegomościa. Ahh czemuż ja jeszcze nie padłam od tej Jego powalającej urody… sorry, to przez ten busz. Nie byłam pewna, czy to przypadkiem nie przerośnięty tygrys mutant.
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy… yy marna wersjo kanarka. –  Tweety rewanżuje się Costerowi miną wściekłej jaszczurki… ahahaha poprawka: zmokniętej jaszczurki. Powiem wam, że Tweety bez buszu to jak nie ona. – Ale – dostałam amerykański look, aż ze mnie szczęściara – możecie jechać ze mną. Zapatrzone takie jesteście w tą swoją kudłatą Kukiełkę – no chyba nie ja – i nawet nie wiecie, że pod nosem szykuje się gala, czerwony dywan. Staniecie gdzieś na szarym końcu, może zobaczycie czuprynę tej łajzy Chraliego.  - Moja mina jakbym wygrała w totka, ahahaha wyraża więcej niż tysiąc słów.  – Obiekt pożądania i westchnień naszego niebieskiego Cukiereczka – krzywię się na takie podsumowanie, ale jeśli to ma być jego dictum atcebum? To jestem w stanie wytrzymać… dla Charliego. Jadę jak nic, tym razem Fishu pełni wartę w domu, tylko błagam Sebastian: nie puść hotelu z dymem.
Coster w akcie swej dobroduszności i miłosierdzia podarował nam 5 sekund na przygotowanie do wyjścia. Zdążyłam chwycić aparat. W każdym bądź razie w starej tunice i dżinsach prezentuję się milion razy lepiej niż Tweety w za dużej koszulce Troll  Face z napisem ‘problem?’ Wiecie… ta szczerząca się gęba. Kanarek wygląda jak zmokła kura, nie pozostaje nic innego jak wtopić się w tłum. Wąsy do góry, Charlie przybywam!

***

Coster podjeżdża pod same bramki, gdyby był sam, pewnie na scenę by wjechał, żeby pokazać jaki to on jest zajebisty. Rzuca kluczyki facetowi z ochrony i pewnym siebie krokiem obchodzi cały zgromadzony tu piszczący lud. Jeden smile – wchodzimy za bramki. Dwa smile i pan gwiazda (tylko fanów brakuje) zostawia nas same na czerwonym dywanie.
- Zajmijcie się czymś - … bardzo śmieszne. Tweety próbuje zapaść się pod ziemię, cos średnio jej się udaje, natomiast ja rozglądam się po obecnym tu towarzystwie. Czyżbym widziała Charliego? Czy tam nie stoi światowej sławy i klasy hollywoodzki aktor? Ciągnę Tweety za sobą, przeciskamy się między ludźmi. Kanarek zostawia za sobą mokry ślad, bo z włosów to jej się wodospad leje. Już mogła zabrać jakiś ręcznik ze sobą. Wszystkie wymalowane lalusie odchodzą od nas na bezpieczną odległość, to przez tą wodę pewnie. Tak właściwie chyba jesteśmy większą atrakcją niż te gwiazdy; dwie blondynki - jedna w przydużej koszulce i conversach, druga w jeansach i jakiejś pierwszej, lepszej tunice. Nie czujemy się gorsze od tych nastolatek piszczących obok - tłum jednakowych dziewczynek, każda w koszuli, rurkach, trampkach, niektóre fullcapach, wszystkie marzą o tym, żeby takie gwiazdki jak Pan Ciemności je zauważył. Na pewno, wybierze jedną spośród tysięcy innych jednakowych. Trochę zwalniam, bo moja ciota gdzieś zniknęła. Gdzież on się podział… ahh tam stoi i robi sobie słodkie zdjęcie z jakąś fanką. I ten awkward moment (ohh jak dawno tego nie było), gdy wasz sarkastyczny, niebieski Cukierek, hejtujący wszystkie denne historie, nie wie co powiedzieć. Stoję jak ta ostatnia sierota i myślę, że też jestem trochę jak ta głupiutka nastolatka. O nie! Ja jestem ponad to! Pewnym krokiem zmierzam do mojej cioty kochanej… ahh to przeznaczenie: gala, flesze, genialny wprost klimat, żeby się poznać.  Staję przed nim - facet 22 lata, lekki zarost, ciemny garnitur, elegancki krawat… moja mała myszeczka pyszeczka! Yyy czekajcie co to ja chciałam.
- Czeeeść. Ja jestem twoją fanką, wiesz… może – kurde, idzie pod górę, jak na Giewont (jak tam z Tweety wchodziłyśmy, to ja ledwo przeżyłam, że ludzie dobrowolnie tam się pchają, to ja nie wiem) – mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie? – Jesssu jak beznadziejnie, jak idiotka, boszzz co za wstyd… nie, proszę replay, wymyślę jakiś lepszy tekst… dooooobra no nie wymyśle, co mi pozostaje? Durny uśmiech dziewczyny w jeansach przed aktorem w garniaku na czerwonym dywanie… zawsze chciałam wyglądać jak aniołek: kreski na oczach, delikatne loczki, róż na policzkach… na chwilę obecną czuję się jak dojrzały burak.
- Pewnie! – Nie daje po sobie poznać, że jest zdegustowany… (wat?) ustawiam się przy nim, czuję się mała, chociaż jest niewiele wyższy ode mnie. Tweety bierze aparat (tylko niech go nie zaleje) i lampa błyskowa działa na pełnych obrotach. Nagle ktoś obejmuje mnie z drugiej strony… ktoś wysoki, wytatuowana kłódka na nadgarstku, jest zdecydowanie wyższy ode mnie i od Charliego… aha dobrze myślicie.
- Urządzasz sobie sesję beze mnie? – Słyszę gdzieś blisko lewego ucha… tylko nie On... myślisz, że będę zdezorientowana? Że będę piszczeć na Twój widok, jak te tam za bramką, które aktualnie tracą struny głosowe? Dostaję Jego standardowy chytry uśmieszek… łeeee, to się robi nudne. Charlie patrzy zdezorientowany, Tweety zamarła z aparatem przed twarzą…
- Hahahha z wami zawsze jest ciekawiej… oh jest i drugi lateksowy kotek – zachowuje się, jakby dopiero teraz ją zauważył. Niewidzialna Tweety aahhahaha… – jak nasza umowa skarbie?
Kanarek ledwo żyje; ohh głupia Małpo, co Ty sobie wyobrażasz? Odpycham Go, ileż można się w te idiotyczne gierki bawić, jak Ci brakuje, to do Costera idź.
Charlie pyta o co chodzi, ja w sumie też bym chciała widzieć.
Doskonale wiem, że w mniemaniu Pana Ciemności jestem tylko zwykłą blondynką, którą On wodzi za nos jak tylko chce (szkoda, że Tweety do takiego wniosku jeszcze nie doszła). Jego uśmiech tylko potwierdza moje przypuszczenia, wiec perfidna Małpa dostaje ode mnie policzek… na razie tylko w mojej wyobraźni, kiedyś to zrobię, ale na razie stoję grzecznie i dziękuję Charliemu za zdjęcia. I to na tyle miłosnej historii z moim księciem…  już po pierwszym spotkaniu uznał mnie za niewiele wartą uwagi wariatkę. Ohh głupi jesteś Styles i kudłaty… jak pies z reklamy Duluxa. My gwiazdy wieczoru, taki tam trójkącik równoboczny. Wydawało mi się, że tej Małpie zależy na małym rozgłosie (ma promować film, a nie swoje romanse),  będzie afera jak nic, a Ten stoi i się szczerzy. Robisz dobrą minę do złej gry Styles. Puknij się w czoło! Hahah tylko najpierw je znajdź w tym buszu!
- Co tu się dzieje kochanie – pojawiła się kolejna gwiazdka. Reklama anoreksji, nogi do nieba, krzywiuteńkie jak dwa iksy, sukienka powydziwiana, ważne, że od projektanta, to już strach na wróble lepiej się prezentuje, metr 90, a szpilki wyższe ode mnie. Przed państwem eN-ta modelka z serii: „Wyrwę mr. Stylesa i zapraszam do Vogue`a”.
- Właśnie, co tu się dzieje, jaka umowa? – Obie stajemy przed Małpeczką z założonymi ramionami jak te obrażone divy. Nastaje cisza i tylko pstryk pstryk, jakiś pismak strzela foty, robi się niebezpiecznie. Pan Ciemności zmienia wyraz twarzy, teraz uśmiecha się tak słodko jak na okładkę do gazety. Bosz kochany, jak ja Go nienawidzę, co z Niego za artysta? Podchodzi do mnie oraz do Tweety i całuje nas po kolei w policzek. Szybko, ale tak, żeby zdążyli zrobić zdjęcie. Jestem zbyt oniemiała, żeby Go odepchnąć, rzucić komentarz, cokolwiek. Jego brunetka zmienia się w mniej niż sekundę ze zdezorientowanej na słodką jak cukierek. Robi to samo co Pan Ciemności i macha nam na pożegnanie, kiedy odchodzą. Małpeczka jeszcze na chwilę odwraca się do Tweety i widzę jak bezgłośnie mówi „see ya later”, czyżby puścił do niej oko? Nieeeee, pewnie mi się zdawało. Jak zawsze, w najmniej odpowiednim momencie pojawia się Coster i odciąga nas od centrum zainteresowania. Właściwie miałam zamiar uchronić Charliego przed zmasowanym atakiem Małpeczki, ale kto uratuje mnie?! 
Kilka(naście) osób robi sobie z nami zdjęcia, nie mam pojęcia kto to, ale pewnie wszyscy zafajeczkowani na twitterku. Tweety co sekunda wytrzeszcz, dlaczego to my akurat jesteśmy najbardziej oblegane na tej sesji. Odpowiem za nią: kto by nie chciał foty z takim dziwadłem?
- A może cię biorą za atrakcję turystyczną, promującą organizację charytatywną... albo region…  „Z buszem przez busz”. Zdjęcie z kanarkiem i koszulką ‘problem?’. Pewnie myśleli, że marsz mniejszości etnicznych – Coster jak zwykle miła uwaga. Szkoda, że tylko on się świetnie bawi. Założę się, że kanarkowi przelatują przez myśl wszystkie średniowieczne metody tortur. Ale oni są śmieszni.

Żeby nie robić dramy (dramy tylko na tt), Coster zaproponował układ: on sobie, my sobie -  idziemy na tą galę. Jakieś kelnerki prowadzą nas do stolika na uboczu, bo przecież wyglądamy jak siedem nieszczęść. Ale halo, te miejsca są zajęte, ah… zapomniałabym o sile perswazji Costera i jego uśmiechu - karteczki z nazwiskami gości błyskawicznie znikają i zajmujemy miejsca. Oglądam się dookoła, widzę tłum ludzi, dla zwykłych śmiertelników to inna rzeczywistość, szczerze mówiąc ci zaproszeni nie są jacyś szczególni. To po prostu normalni ludzie jak my, jak ci przed wejściem… no nie licząc piszczących dziewczynek, zero poszanowania dla siebie. Dałyby się pokroić za jeden look.
Wracając… Szum niesłychany, kelner w białych rękawiczkach przynosi szampana, tylko my takie wyglądem niepasujące. Coster z miną „pieniądz to ja” widocznie się nas wstydzi, bo nie raczy nas zaszczycić swoim towarzystwem. Bosz kochany, po co nam ten Coster na blogu? Ja rozumiem, że on tu za bank robi, ale Fishu musiał być naprawdę osamotniony, że sobie takiego kumpla znalazł. 7 miliardów ludzi na świecie i akurat na takiego ‘typa’ musiałyśmy trafić.



***


Siedzimy przy tym stoliku, szampan, czysta, truskawki, wino, czego chcieć więcej? Suszarki. Zalałam cały dywan.
Gala - prowadząca ma na sobie więcej pieniędzy, niż ja zarobię przez całe życie. Gada, gada coś tam gada, ahh no tak, Pana Ciemności zapowiada. I Jego kumpli.
- Charlie uciekaj, bo koty ruszają na łowy, tej nocy nikt nie będzie oszczędzony    Pan Ciemności w otoczeniu swej kompanii wychodzi na scenę, wyobrażam sobie reakcje tych nakręconych dziewczynek na zewnątrz, które właśnie zapiszczają się na śmierć. Wyobraźcie sobie, że kiedyś też taka byłam. Dawno i nie prawda, jakieś 12 rozdziałów temu. Zamiast chodzić grzecznie do szkoły i marzyć o studiach medycznych w towarzystwie ciapowatego chirurga, uganiam się za idealnym w moim mniemaniu, OBCYM facetem, robiącym ze mnie głupią, małą dziewczynkę, której jeszcze się ta gra podoba. Bosz… co ja sobie myślałam… Książę Londynu, Pan Ciemności… no błagam… N.O.R.M.A.L.N.Y. człowiek, zacznijmy traktować Go poważnie (To, że jest podły i okropny to swoją drogą). W obliczu zaistniałej sytuacji panie Styles, ja od Pana oczekuję dokładnie tego samego, proszę mi oddać pamiętnik i więcej już sobie w drogę nie wchodźmy. Zaczynam podejrzewać, że z naszej znajomości żadne love story nie wyjdzie. Od jutra stukam biologię.
- Patrz jaki on słodki, w sensie Charlie, nie ta Małpa obok.  – Ona pokazuje na tą ciotę (na traktowanie Charliego na poważnie jeszcze przyjdzie czas), która przechodzi pod sceną między stolikami. A na scenę… wchodzi On. Normalny, normalny człowiek <seksowne ciastko>. O bosze... j*** Twoją modelkę, Styles bierz mnie. 
Czy powiedziałam to na głos? Ona spojrzała się na mnie jak na wariatkę.
- Co ty wygadujesz? Psujesz ogólny wizerunek Talizmana! My się wyśmiewamy, a nie podkochujemy w wystylizowanych paniątkach z gazet!
- Ale On jest taki pięęęknyyyy... nie widzisz tego? - i weź tu Go nie kochaj.
- Ogarnij się bo wiochę robisz... z resztą On już sam swoimi jękami wieś robi. Sorry not sorry, nie mam zamiaru Go słuchać, idziemy stąd. Pan Ciemności jest tyle warty, ile muzyka miałczącego kota na dachu. Już wolę sobie twój pamiętnik poczytać, dawno go nie widziałam.
Nastała niezręczna chwila ciszy, czyli nie żadna z nas nie odezwała się od mniej więcej 4 sekund. To właśnie ten moment, kiedy zastanawiam się, co zrobić dalej. Jak to mówią: tylko prawda cię wyzwoli. Raz, dwa, trzy, piętnaście, jedziemy z tym futrem. Wyśpiewam wszystko jak na świętej spowiedzi, tylko boję się, że Ona tego nie przeżyje.



*************


Kolejny rozdział z serii: Z życia wzięte :)
1. wedle obietnicy przed końcem wakacji jest nowy rozdział, szkoda tylko, że wy nas nie kochacie, bo pod 18 nie ma 20 komentarzy ;/ przy 33 obserwujących na blogu przydałyby się przynajmniej połowa znaków życia. dobrze wiecie, że każdy komentarz to motywacja do napisania nowego rozdziału. 
2. Czy wiecie już kim jest Charlie? a jak nie, to zapraszamy do kina.
3. wszyscy tu zapewne czekają na 30 sierpnia, kiedy to nasz Ciemnościowaty Jegomość zawita na wielkie ekrany. zapowiada się huge birthday party (hot seventeen) Tweety w kinie.
Postaramy się szybko wrzucić kolejny, jeśli zobaczymy tu jakiś ruch i Wasze oczekiwanie na nowy rozdział (15 komentarzy)

BlueCandy&Tweety




18 komentarzy:

  1. no i wreszcie dodam komentarz ugh przepraszam, że wczesniej nic no ale same wiecie co sie działo ale na szczescie komputer idzie do naprawy i już będe normalnie komentowała *-* znaczy jak wróci ;P rozdział hmmm no to chyba wszyscy wiedza że jak zawsze rozbraja ;)"on zrobi z Niej fanke" tej opcji w ogóle nie biore pod uwagę, albo wymyśli nasz genialny Coster co innego albo kot tam zostanie ale z Niej fanke?!błagam no...Sebastian ohh no jaki szlachetny *-* dobra nwm dlaczego ale polubiłam Costera no... sama sie sobie dziwie bo to taki ymmm Costerowy człowiek jest. o tym jakie interesujące są karty jak ci nie dają grać ja cos wiem bo mam w szkole brydża, ja wiem, dziwna szkoła :p jak widzicie w pewnych sytuacjach nawet Charlie nie pomoże, właściwie kiedy on pomaga? Coster kota nie wygrał a i tak więcej zrobił ;) może przez to go polubiłam?skoro juz go lubie to mu tego kota wybaczcie ;)Jego chytry usmieszek to sie chyba nigdy nie zrobi nudny ups."Z buszem przez busz" boze, nie, przez Was mnie całe osiedle słyszy a już i tak myślą ze tutaj mieszka jakaś niezrównoważona osoba i wiele sie nie mylą ;P "od jutra stukam biologie"? mówmy sobie szczerze, Ty cały rok biologie stukasz! nie nooo Ona przezyje (chyba) tylko sie pewnie wścieknie... więc ja sie martwie czy reszta przeżyje ;P @willwaitalllife

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeezu....
    Umarłam przynajmniej 7 razy XD
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. O buszu kochany! jak ja za Wami tęskniłam! Wąsy do góry, bosko, że dodałyście! :P Aff aff aff, nwm dlaczego, ale moje komentarze z przeciągu dni dwa tygodnie wstecz nie chciały się tu powiesić... A ja z tym bałwanek kudłatym całą noc na tylnych siedzeniach do was jadę :) Stajemy na stacji, tatusiek tankuję, a ten kretyn "Wójek (w jej wykonaniu właśnie tak się pisze) wójek, moja książka! Gdzie jest moja książka! wójek czekaj, moja książka!" taki kretyn owinięty w zielony kocyk z IKEA, a jednak wie co dobre! tak, właśnie i dokładnie drogi świecie: NAWRÓCIŁAM TO ZOMBIE! Kupiła sobie KSIĄŻKĘ! Teraz masakra "o Boże! jak ja kocham tą książkę! Pacz się! Przeczytałam już 169 stron!" Hhahahahaha! Brawo łososiu, wieęcej niż w całym Twoim życiu! :D A tak wgl: ja rozumiem (wy, mam nadzieję też) ja próbuję się ogarnąć, ale WY?! No bez jaj! Rozdział kompletnie zupełnie do końca ogarnialny! Dobra, j niestety muszę wykąpać psa ( Radujcie się albowiem nie czujecie smrodu brudnego jamnika) i pietruszka.
    ~(nadal) Błyskotliwy a.

    OdpowiedzUsuń
  4. a co twój wujek ma do książki twojej kuzynki? i kto jest owinięty w koc z ikei? tylko anonimek pisze komentarz na pół strony i jedno zdanie jest o blogu ahaha ale myślałam ze nas porzuciłaś (tweety się ze mnie śmieje że anonimek mnie zostawił) miło że wróciłaś i będziesz z nami na tym łez padole, gdzie tylko cykanie świerszczy, bo tu żadnego życia na tym blogu nie ma... mam nadzieję, że teraz będziemy intensywniej pracować i będzie się łatwiej pisało, chociaż co ja się oszukuje, jedna stuka biologie, druga fizykę:P
    dlatego winszuję wszystkim mało nauki i cierpliwości do wytrzymania w naszym szmaragdowym świecie
    BlueCandy

    OdpowiedzUsuń
  5. E... Cierpliwość jest :) Co ma wujek do książki... też się nad tym zastanawiam :) Hahhahaha wybacz droga Tweety, ale teraz ja się śmieję z Ciebie :D No proszę! Ja Was opuścić... Dawno się tak nie uśmiałam! :P Kochana BlueCandy- w koc z IKEI owinięta była kuzynka oczywiście... Ah bestio! Wiem po czym poznałaś, że to o niej mowa z książką :) Hhahahha, każdy pozna, że jak bałwan, to ona :D Ok, w sumie to przyłączam się do klubu- siedzę nad angielskim :/ I wiecie co? Mycie jamnika przy tym to przyjemność :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Głucho, cicho, zimno, pusto i biologia... :/ No masakra. Gdzie jesteście? Nie mówcie tylko, że się uczycie (?) Affff...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i matma :DDD na spacerki chodzimy, jeździmy zatłoczoną komunikacją miejską i tez zastanawiamy się czego tu tak cicho:P (błyskotliwy anonimek czy jakiś inny gal anonim? podpisujcie się)
      BlueCandy

      Usuń
  7. hahaha, sorry. Pisałyście, że już jestem rozpoznawalna, więc odpuściłam sobie formalności :) Matma to jakaś... pfff, pfff, pfff, żeby nie powiedzieć brzydko :D Cóż, jeśli chodzi o komunikację miejską, to u nas kiepsko, z tego co wiem mamy ok. cztery/pięć przystanków :P Aff... bez was strasznie nudno ogólnie. Och, ja nieszczęsna, taki mój los. Skończę jako stara panna z kotem i nawet w klawisze nie będę potrafiła trafić...
    ~ Błyskotliwy a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. drogi anonimku ja chętnie bd gadać ale moze tak nie na blogu dawaj jakieś gg czy inne pioruństwo i jak nie bd miała na 8 do school to mg up all night, co jak co ale chciałybyśmy pozostać przy pisaniu i ocenianiu w komentarzach (nie żebym kwestionowała ważność koców z ikei)
      BlueCandy ;*

      Usuń
  8. Hahaha, dzięki, już myślałam, że masz coś do tych biednych zielonych stworzonek... zwracam honor :D No, więc już myślałam o tym, o czym kochana moja i wgl BlueCandy mówisz, ale niestety- jak już pisałam, albo i nie, mój tata inaczej podchodzi do internetu, więc "jakieś gg czy inne pioruństwo" niestety nie posiadam i założyć przed 18 rokiem życia nie mogę :/ Więc trzeba by o jakimś coś innego pomyśleć, jeśli nie chcecie, żebym wam tu śmietnik robiła (hahaha, chyba, że mnie wywalicie i zakażecie odwiedzanie bloga, wtedy udam się na samotną tułaczkę po tym zimnym strasznym okropnym świecie...) :P A jeśli chodzi o all night, to z wami chętnie, jeśli się sposób znajdzie, posiedzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zaszalej łam zakazy załóż fejsa, tt, yahaoo czy jak to idzie... troche przesada ze nie mozesz, to co? oni stoją nad tb i to mozesz a to nie?... bo wiesz teraz Tweety tylko uczy sie biologii, a mi sie nie chce stukac matmy i taka samotna sie czuje w tym wirtualnym świecie ;'( a chyba nie chcesz zeby taki biedny mały bezbronny niewinny cukiereczek był sam? nie wiem tt sb załóż:D ja czekam...
      waitingująca BlueCandy

      Usuń
  9. Hmmm.... moja kuzynka ma "konto" na fb, którego używa w celach czysto biznesowych (achh, te gry na fb). Myślę, że z tego by się dało. Bo- że się wytłumaczę- cały mój urok polega na tym, że jestem tu (ogarnęła ręką cały internetowy wszechświat i co tam jeszcze jest) anonimowa. Więc pisanie z legalnego konta na fb odpada (powodem także jest to, iż wspominane konto jest pod ścisłym nadzorem tatusia :/ Jestem wypytywana o każdego znajomego, z tym, że tatuńcio ma nosa do kłamstwa, a znajomości internetowych nie uznaje) No, w każdym razie jest różowo :D Afff... a ja tu tylko wchodzę i się nad sobą użalam... Ok, to ja pogadam z tym ciumokiem, czy nie użyczyłby mi praw do niekontrolowanej rozmowy, jeśli by Ci odpowiadało takie rozwiązanie, drogi bezbronny niewinny cukiereczku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahahahahaha nie no to ja tyle luduniu w necie poznałam, mój tata to nawet pare osób kojarzy, dostałam nawet kartke swiateczna z wiadomo kim i wiadomo o kim:P bo pewien wścibski żółtodziób rozdaje mój adres na prawo i lewo:PTweety sie na mnie (denerwuje tak to ujmijmy), że zaśmiecam komentarze, więc musisz się pospieszyć:P tak wogle to ile ty masz lat, że własnego konta nie mozesz mieć? no kurde powiedz swojemu tacie z całym szacunkiem, ale się z nim nie zgadzam... jak sie kogoś trzyma pod kloszem to jeszcze bardziej jest narażony na jakieś niebezpieczeństwa... my? ja i kanarek groźne? przeciez ja nawet nie jestem w stanie podnieść głowy Tweety... WALCZ O SWOJE!
      nadaj waitinguje
      BlueCandy

      Usuń
  10. Ok, to ja się staram o swoje prawa, a Ty w tym czasie może byś z Tweety pogadała o tym chacie, co miał być, ale nie miał... ? Bo z moim tatą (z całym szacunkiem i wgl) to nawet Coster nie wygra :D No, w każdym razie chat tutaj by sprawę ułatwił, ale żeby nie było- nie wywieram presji, jestem neutralna jak wiewiórka w pudełku po butach. Affff jak zimno! U Was też? Aha! O czym ja... żebyście nie miały wrażenia, że nalegam, ponieważ tak nie jest (piszę coraz mądrzej- co ze mną zrobiłyście!?). Afff... paskudniezimno. Idę ubrać skarpety :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieeee bez sensu tak gadać publicznie to to samo co w komentarzach... twój tata gra w pokera??? uuuuuuu osstrrro... nie no jak nie to nie;) była byś kolejną osobą poznaną przez to szaleństwo ze Stylesem (busz łączy ludzi) jakbyś sie zdecydowała głębiej zapoznać z naszym omotanym światem to kontakt na tt z kanarkiem;)
      BlueCandy

      Usuń
  11. Hmmm... a mail może być?
    ~ Błyskotliwy a. (sorry, że tak krótko, padam ze zmęczenia :D )

    OdpowiedzUsuń
  12. nie sądzę, żeby Tweety zgodziła się podać maila, dlatego dajmy na razie spokój;) jak twój tata zmieni zdanie to pogadamy;)
    BlueCandy

    OdpowiedzUsuń
  13. Hhaha, ok :) To czekam na next

    OdpowiedzUsuń