sobota, 23 marca 2013

9. Czy damy radę przetrwać na blogu zmanierowanym przez Pana Ciemności? W każdą sobotę o 21.00

No i stało się. Dawno dawno, parę minut temu, za 1 oceanem i 3 kontynentami, pewnego pięknego wieczoru Pan Ciemności spotkał w Rio dwie polskie blondynki.
Obserwacje: nikt ze zgromadzonych na sali nie kontaktuje, co się stało. Czoklet. Czoklet everywhere. Nawet blondi busz Tweety zmatowiał z wrażenia. A uwierzcie to taki neon, że robi za oświetlenie na imprezach. 

Wniosek: Wykończyli się nawzajem.
Chciał być rocknięty – sam się rocknął.
Chciał dziewczyny, która zwali Go z nóg – jak dotąd jeszcze Jego fryz nie wynurzył się spod warstwy czekoladowego basenu. Ona Go popchnęła, On Ją pociągnął. W każdym bądź razie wzajemnej protokooperacji w tym pociąganiu nie było.
Chciał kiedyś przejść się parę dni w tych samych ciuchach – nie widziałem, że czekoladę rozdają na ulicach.
"Dałbym się zabić dla super inteligentnej dziewczyny" – giń perfidny łososiu w otchłani czekolady.
Chciał cofnąć czas – niech zagra w Jumanji.
Twierdził, że jest okropny w ukrywaniu swoich uczuć i emocji – jak wyjdzie z tej czekoladowej kąpieli najprawdopodobniej doświadczymy brytyjskiej masakry piłą mechanicnzą w 3D. 

W wyniku reakcji (mam w szkole chemię rozszerzoną) Jego z blondynkami wyszło to, że jedyną tu zdrową psychicznie osobą oraz ogarniającą rzeczywistość jestem ja, dlatego w tym parcie opowiem wam wszystko krótko i na temat. Witam wszystkich – tu Fishu.
Moja krótka charakterystyka według Niej: Bo Fishu jest typem takiego słodkiego chłopca z grzyweczką, w bluzie z logo drużyny hokejowej i konsolą do gier w tylnej kieszeni spodni. Taki przyjaciel do pogrania w badmingtona, pojechania na wycieczkę rowerową… coś typu beztroskie dzieciństwo.
Czym charakteryzuje się owe beztroskie dzieciństwo? Tym, że było i przeminęło z wiatrem. A według Niej? To między innymi piękne czasy, słoneczne wakacyjne wieczory, gdy latało się po spraye od komarów, w przerwach meczy w badmingtona. Te kochane sierpniowe popołudnia, gdy chodziło się na spacerki do Carrefoura, chociaż był on na drugim końcu miasta. Te momenty, gdy jedyną traumą była Kizia Mizia (kupa włóczki, która pozostawiła po sobie busz na głowie Tweety), a nie każdy napotkany kot, wąż, królik, gołąb czy małpa. 
Gdyby natomiast zapytano znajomego Niemca o ową dziewczynę, wyszłoby mnóstwo awkward momentów dotyczących Jego. Naprawdę - nigdy jeszcze nie spotkałem tyle zbieżności między dwoma osobami.
1. Gdy dziewczyny idą do Grycana na lody, Ona zawsze bierze sorbet mango - o ile wcześniej On nie wykupił całego zapasu.
2. Gdy wychodziły z Jej psem na spacer, ludzie się pytali co to za rasa kota - ciekawe czy On też spaceruje ze swoją kicią?
3. Jego nazwisko widnieje na bilbordach i w sklepach odzieżowych (Przywdziej Czarny Płaszcz) na polskich osiedlach.
4. Tylko Ona potrafi się z Nim utożsamiać.
5. Jedyne, co może jeść bez limitu, to ciasto orzechowe - mogliby urządzić jakieś zawody, kto zje tego więcej.
6. On miał bezimiennego chomika - Ona nie lubiła imienia swojego, więc wołała na niego po prostu Chomik.

Dobra – z góry zakładam, że pewnie nikogo nie interesuje, ile Dusseldorf wygrał z Frankfurtem w hokeja, albo w nogę (a wygraliśmy 4:0). Was to pewnie ciekawi tylko w jakim stanie jest Jego wystylizowana fryzurka. Ahahhahaha – miernym. Jakby ktoś się pytał – TAK, MAM GO DOSYĆ. I jestem na tyle odważny, żeby powiedzieć wam to tu – publicznie (od teraz potrzebna mi będzie ochrona z Projektu X). Jedyne jak na razie, czego tu - w Rio doświadczyliśmy wszyscy to Jego obecność (a mi Fifę kazali odstawić. On też był na liście off). To jest wtedy, gdy Tweety popada w śpiączkę, a Ona dostaje padaczki. Taa… wielka szmaragdowa hipnoza AHAHAHAHAHHAHAHA seriously? No to dziwne, bo na mnie to nie działa (z przyczyn oczywistych). On hipnotyzuje wzrokiem, rzygam tęczą. 

„Na drugim końcu świata, przybędę szybko” – Fishu, staczasz się… do czego to doszło na świecie, że znam Jego teksty na pamięć? W każdym bądź razie interpretacja tej sentencji jest prosta: Ten fajv o`clock po prostu zamierza dopaść Ją i zrobić z Niej fankę. (Bosz Fishu, co się z tobą dzieje?!) No bo jak inaczej wytłumaczyć tu Jego obecność? Promocja płyty? Filmu? Książki? Nowa sesja? Wakacje? A może zwabiło Go tu chocolate party znane na całym świecie? Hahahah, nie. Jesteśmy w świecie cukrowego opowiadania – na bank przyjechał po Nią. I feel action somewhere…


********************

9 is coming, tak na wiosnę, która jakoś zabłądziła w ciemnych zaułkach :) Post miał być dłuższy, ale nie zdążyłybyśmy dzisiaj go dodać. LICZYMY NA KOMENTARZE (im więcej tym lepiej).
Czy wszyscy już po 9 wiedzą kim jest Pan Ciemności? :)
Pod 8 pytaliście o imię dla Niej - jak waszym zdaniem powinnam Ją nazywać?  
Buziaki :) 
@BlueCandyTweety

sobota, 9 marca 2013

8. Fuck Gravity and Become Lord of Chocolate

- Oooooooo tak cię przepraszam !!!
 W wersji brytyjskiej zabrzmi to lepiej, więc zapomnijmy o ostatnim zdaniu i przeczytajmy następujące:
- Ooohhhh I`m so sorry !!!
Macie świadomość co ja zrobiłam? Znaczy czy to do mnie dotarło, że w tej właśnie chwili zniszczyłam czekoladzie życie? Bosz… już wyobrażam sobie jak zaczynając od Wielkiej Brytanii a w całej galaktyce kończąc, zakazują spożycia czekolady ze względu na uraz Londyńskiego Księcia. Czekolada dostępna tylko na czarnym rynku, przemyty, nielegalny handel (to dla hejterów i przeciwników Pana Ciemności). A mówili, że koniec świata już był. Nie, psze państwa – on dopiero nadejdzie, gdy ogromne plantacje kakaowca w całej Ameryce Południowej upadną, a ceny czekolady gwałtownie wzrosną. Już żaden wyznawca Pana Ciemności jej nie tknie 4ever.

Widzę oczami wyobraźni te wszystkie listy gończe za mój wyczyn. Dundersztyc pewnie marzył aby być choć w połowie tak okrutnym jak ja. Jeśli wyślą za mną agentów dziobaków to zginęłam.
Przestawiamy mózg na myślenie RACJONALNE. That might be hard.
- Tak mi przykro!! Bardzo Cię przepraszam … ja … to prostu … - O bosz !! On na mnie spojrzał !! O bosz!! Tracę myślenie. Ja do mózgu!  Ja do mózgu! A mózgu brak…
- Massive dzięki wiesz!? Moja ulubiona marynarka!  - Mam niesamowity dar do wkurzania chłopaków…. Nie tych co trzeba. Oj, ale no weźcie. Przecież nie ja pierwsza wylałam Jemu szejka na głowę. Nie? To koniecznie musicie spróbować. Zarąbiście idiotyczne uczucie. Mimo wszystko sądząc po Jego minie nie wiem czy by wam pozwolił. Mam wrażenie, jakby tutaj wszyscy woleli brunetki.

Pytanie z mojej strony: Gdzie się podział ten znany z tych głupawych filmików i słodkich opowiadań chłopak, który na wszystko odpowiadał takim smilem, że mi szczęka opadała? (Oj boję się, że jakby się uśmiechnął w realu, to nie tylko szczęka by mi opadła.) Właśnie, coś jakby Go podmienili. To nie ta osoba. Widocznie marynarka była droga, ale ulubiona? Dlaczego zawsze, zawsze jak coś dzieje się ubraniu, to potem się okazuje, że jest to ulubiony ciuch bohatera? Mi się wydaję, że z tym faworyzowaniem tej marynarki to tylko taki stereotyp. Ubarwmy tą i tak beznadziejną sytuację.
- To był wypadek! Tak mi przykro! – Kurczę, próbowałam do Niego podejść i pomóc mu ogarnąć się z tą czekoladą, ale co dziwne, im bliżej się znalazłam, tym bardziej mój umysł odmawiał posłuszeństwa.
- Tak, jasne! Wypadek! Bo to – wskazał na pusty kubek – miało się znaleźć na kimś innym! - Nie wkurzaj się na mnie! Powinieneś dać ten superstar smile i powiedzieć, że wszystko będzie okej! Albo poprosić o numer!Ale z tych pisarzy to perfidni oszuści! Zaraz im tweetnę, że są naciągacze i kłamcy. Jak ci z telekomunikacji!
- Yep. – Kiwnęłam głową. Ale musiałam idiotycznie wyglądać. Marynareczko, błagam, nie patrz się tak na mnie, bo tracę rozum (Loosing control…come now tararara!)
- Haha, wkurzył cię ktoś tak bardzo, żeby go czekoladą oblać? – No i kuźwa patrzy! Pozdro.
- Yep. – Przepraszam, ale w tej chwili na zbyt wysublimowane stwierdzenia mnie nie stać. Czuję się jak na hipnozie. Szmaragdowej. Dziwna magnetyczna moc ciągnie mnie do źródła, ale ja nie mogę podejść. Po prostu nie. Tak wiem, marnuję największą okazję życia, sorry, ale po prostu w tym momencie nie jestem w stanie zrobić ani jednego kroku na przód.
- Chłopak? – widzę lekki uśmiech. Yeeah! Tak babe! W reszcie zmierzamy w dobrym kierunku! Chwila Ja i Coster?! Ja i Coster!? O bitch please, nie w tym świecie! –Mogłaś znaleźć lepsze rozwiązanie. – Wracamy do punktu zniechęcenia. Jest mocno wkurzony, widać po Nim, ale nie chamski. Do Costera Mu jeszcze brakuje. Ale miły też nie jest. Ah te Fajv - o`clocki.
-Uznałam to za najlepsze – mruknęłam, widząc, że Coster się zbliża. Ale z niego hiena. Kolejna największa beka życia ever. Dostarczam mu w życiu rozrywki. Nie cierpię go. Nie cierpię go tak, że aż nie mam siły wymyślać fajnych opisów dla niego. Po prostu dno i 5 metrów mułu.

Nie wiem czy to sława, czy po prostu fakt, że nasza gwiazda spływała czekoladą sprawiły, że do poszkodowanego zlecieli się kelnerzy i obsługa. A On jak jakaś diva normalnie, taki nadąsany się przy nich zrobił, pff ogarnąłby się naprawdę. Keep Smiling Babe! poleciało z mojego mózgu, ale widać nie dotarło, bo nie zauważyłam pozytywnej reakcji.

Latynosi zaczęli udzielać Mu pierwszej pomocy wyglądowej i stylistycznej, a mną zajęli się inni specjaliści – Ona i Fishu przede wszystkim. I nikt poza tym. Nawet Burak poleciał do Niego! Ahh a to zdrajca! Więcej o nim nie piszę. Powiem wam tylko, że moi lekarze posadzili mnie na krześle, na szczęście tak, że widziałam Jego całościowo i w 100 procentach. Do twarzy Mu w tej polewie.
Moja przyjaciółka i Niemiec stali naprzeciwko mnie, tyłem do mej czekoladowej ofiary, która coś żywo dyskutowała  z obsługą. On po francusku, oni po portugalsku (nie ma języka brazylijskiego,chociaż na wakacjach pl można znaleźć takie wpisy), ale się dogadali. I wtedy znowu dostałam szmaragdowy look. Słuchajcie, jestem najszczęśliwszą blond girl na świecie. Dostałam tak długie spojrzenie (co prawda, jeszcze na mnie pokazał i kelnerzy nawet się popatrzyli. O Burak, teraz sobie o mnie przypomniałeś?!), że je zapamiętam do końca życia. Fishu musiał mnie na krześle podtrzymać jak jakiś Wallflower, bo bym z niego zleciała z wrażenia.
- Ej Tweety, Tweety! Słyszysz mnie?! – spojrzałam się na Nią hmm… jakby to eufimistycznie określić… dziwnie. – O gasz.. – odwróciła się do Niego. Zobaczyliśmy chytry uśmiech na Jego twarzy. Uwielbiam tą minę. – To musiał być jakiś maraton przewiercenia wzrokiem tych Jego zielonkawych tęczówek. Nic do niej nie dociera.
- I need a doctor I need a doctor…  - Nanananananana... Szmaragdowo mi. Kocham szmaragdy.
- Albo terapeuty ostatecznie. –  Awww ten Jego głos. Z tego co pamiętam to jakoś piosenka leciała inaczej, ale ta wersja dobrze oddaje mój chwilowy stan umysłowy.  Widzę te oczy, co z tego, że dodatkowo bezczelny uśmiech. Ahh no tak, ja nie panuję nad sobą, a On się świetnie bawi. Runda druga.
Widzę także, jak Ona patrzy się na mnie z politowaniem. Chyba mnie to trochę przystopowało. Dostrzegam zakłopotanie na Jego twarzy – czyżby tym razem hipnoza się nie udała?
- Słucham…? Terapeuty? Ahahahahahahahahahhahaahahha, nie. No sorry ale chyba loczki ci się nie pomięły jeszcze, więc oszczędź sobie łaskawie. Korona ci z głowy nie spadnie (korona władcy Londynu, mmmm) ...  - moja przyjaciółka spojrzała na Niego i stuknęła w Jego ramię palcem, unikając toucha z pozostałościami bitej śmietany. - Przeprosiła cię przecież, wiec nie powinno być problemu.

Uwaga, Ona się wkurzyła. A Pan Ciemności, zbity z tropu cofał się i cofał, nie będąc w stanie zatrzymać Jej wywodu. Kto od miecza wojuje, od miecza ginie. A Gie prawda. Na ten Bezczelny Uśmiech jest tylko jeden sposób – konfrontacja z antyfanem.
- Taki Pan Ciemności z ciebie?! Co focha strzeliłeś i nie odpowiadasz? – Blondynka w fazie bojowej. On natomiast nie spodziewał się, że dziewczyna tak Mu nawrzuca. W każdym bądź razie zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Ja myślę, że ty po prostu… - Wyciągnął do Niej rękę i dał szmaragdowy look. Jak już wspomniałam w Protokooperacji, te glinokrzemiany na Nią nie działają. Jako Antyfanka jest odporna na Jego urok.
- O zostaw mnie! – Ze skrajności w skrajność. Punkt kulminacyjny, a także po prostu moment szczytu dla Niej właśnie nadeszły. Nie wiem jak to zrobiła, (bo normalnie nie jest w stanie nawet podnieść mojej głowy) ale Ona popchnęła Pana Ciemności, który stracił równowagę. W porywie trzeźwości umysłu, złapał Ją za rękę. On pierwszy, Ona za Nim, oboje wpadli do czekoladowego oceanu.
Żaden superstar smile nie był potrzebny.


********* 

Wymęczona 8 od teraz is out :) Żaden rozdział dotąd nie był tak trudny do napisania jak ten. Popijając angielską herbatkę czekamy na wasze KOMENTARZE i OPINIE.(Im więcej tym lepiej :))
Chcecie o kimś usłyszeć więcej w następnym rozdziale? 
Idziemy oglądać Skyfall, a wy spamujcie komentarzami.
@BlueCandyTweety :)