wtorek, 21 maja 2013

15. "Oto Sposób, Moi Złoci, w Jaki Bawią się Idioci".

Teatrzyk Zielona Gęś… a raczej Czarny Kot przedstawia historię zwykłej, przeciętnej dziewczyny porzuconej przez przyjaciółkę (prawie jak rodziców), jeszcze mi spotkania z oprawcą życzy no co za tupet… i ściganej przez agenta 0069 (znanego także pod kryptonimem Kottt), tajnego wywiadu brytyjskiego młodego pokolenia (w „Skyfall” Bond ledwo zipał), żądnego władzy i honorów, a także serca (w sensie oddania jako fanki) każdej dziewczyny na tym globie…tudududummm. Jestem po jednej maladze jakby co. Więc za dużych odpałów nie będzie.

Kto nie uwierzył w mój drastyczny ton, niech czyta uważnie:  siedzę dziś na mszy… ksiądz: "pomódlmy się za Annę"… spokojnie… "pomódlmy się za księdza Henryka, który głosi dziś Słowo Boże". Jebłam. Widać nawet w kościele się da. Od kiedy u nas w parafii mamy jakiegoś Henryka? Byłam przekonana, że Pan Ciemności nie odważy się zbezcześcić katolickiej świątyni, widocznie jednak ma potrzebę prześladować mnie w każdej dziedzinie życia. Muszę wypędzić tego mr. Wyklętego z mojej przestrzeni prywatnej, którą jak widać bezczelnie zaburza. Tylko modlitwa tu pomoże. Albo wiadro święconej wody, może ostudzi ten Jego zapał.

W moich rozmyślaniach widzę moją przyjaciółkę, która kiedyś opowiadała mi, co napisali o Nim na jednym blogu: gdyby Panu Ciemności dorobić aureolę na głowie i ubrać Go w białą albę, wyglądałby jak anioł. Prędzej jak ministrant, aniołem to On nie będzie. Bolało jak spadłeś z nieba? Raczej bolało jak Cię z niego wykopali? Stylowy ministrant kurde phhhhhhhhhh…patrz co do Ciebie mówię.
U nas w kościele to są różne przypadki. Ksiądz Henryk przedstawił nam dziś film własnej roboty… ja nie wiem co to było… ludzie płakali, jakieś wypadki, samobójstwa… myślałam, że jajko zniosę. Na koniec pojawiły się takie czarne napisy: jedna wiara, jedna droga, jeden cel... nagle pusty ekran… miałam wrażenie, że zaraz się pojawi Mister Wyklęty ze swoją ferajną.
Bosz, czemu On mnie tak nienawidzi? Co ja mu zrobiłam? Może boi się, że będę dla Niego konkurencją? Trzeba temu stawić czoło. Raz na zawsze. Muszę zobaczyć Pana Ciemności i z Nim poważnie porozmawiać, powiem Mu co myślę. Optymiści, egoiści i inni masochiści…jak tam pojadę, to rzeczywiście samobójstwo, ale dłużej nie mogę tak siedzieć jak mysz pod miotłą. Pod albą.
Cóż mogę rzec? Konduktorze łaskawy proszę bilet do Warszawy, a stamtąd tranzytem do L.A. City. Tweety zabrała wszystkie poduszki i koce, poszła spać, a my sobie elegencko z Fishem i Costerem zrobimy maratonik filmów z Charlim w czasie drogi. Charlie walczy z potworami, Charlie synem bogów, Charlie strażnikiem świata, Charlie broni Francję przed inwazją Anglików (pewnie On ich nasłał, perfidna ryba), Charlie odzyskuje królewskie skarby... to jakim przepraszam prawem nie Charlie - a ta MAŁPA rządzi światem?!?!?!?!? Co On takiego zrobił?! Pepsi z lodówki wyjął, zamrugał oczkami, rzucił smajla i proszę  - bum, trach, szał ciał i ananasy, niech żyje król. Król reklamówek...

Już Fishu jest lepszym aktorem (a niezłe ma te zdolności!). Ja jednak preferuję poważne aktorstwo - z Charlim w roli głównej. Tyle, że nic na filmie nic nie słychać, bo Sebastian obok cały czas coś je, ciapie, mieli, gryzie, przeżuwa, chrupie, pije, połyka, no naprawdę. Ja nie wiem, skąd on wytrzasnął ten majonez do kanapek, ale przed nim na stoliku znajduje się jedzenie co najmniej dla połowy pasażerów. A to Airbus A380. Jeszcze silniki szumią, no film dla głuchoniemych po prostu. Z tyłu bachor kopie mi w krzesło, a z przodu jakiś facet, tak z 69+ gra na Iphonie w Baranka Shauna. No Dżizas (dżihad jakby to telewizyjny wróżbita Ahmed określił) co się na tym świecie dzieje... Te wszystkie przeszkody nie pokonają nas, mój Charlie. Jesteśmy tacy sami... prawie (tacy sami... Małpeczka między nami... tacy sami.. nanana). Nie przejmuj się, Pan Ciemności po prostu pisze zmyślone łgarstwa w swoich piosenkach, żeby do każdej dziewczyny pasowały. A że pasują tylko do mnie, to już zwykły fart... chociaż czy można to szczęściem nazwać?

- Wyglądasz jakby cie kot napadł. - Stwierdzam, że Tweety ze swoim fryzem to może co najwyżej dzieci w nocy straszyć.
- Jak On lubi takie straszydła, to bez problemu się załapiesz - dodał Coster. Moja przyjaciółka spojrzała na niego jak... w każdym bądź razie ja się boję.
- Zimno mi było, koce mi spadły, musiałam spać tylko pod jednym - mruknęła... chyba Tweety, nie jestem w stanie precyzyjnie określić nadawcy tej wypowiedzi, sorry oślepłam od nadmiaru buszu.
- Ile ty masz tych kocy? 69? Księżniczka na ziarnku grochu... ty byś ananasa nie wyczuła.
- Ty kretynie... - Tweety dała Costerowi z pazura. Zrobiła zarzut grzywą i chrupki Fisha wylądowały na podłodze.
- Moje serowe paluszki! - Reaktywacja dark strony Sebastiana... o Boże o Boże tu nawet Pan Ciemności nie pomoże... Patrzę na tą bitwę z przerażeniem, śmierć w przestworzach, nawet nie muszę być wróżką Ahmedem, żeby to wiedzieć. Tu jest jakieś 11 tysięcy metrów w dół.
- Co to był za wytrzeszcz z miną królika? - Coster oczywiście świetnie się bawi... palant.
- To był podryw na kota skarbie. - odciągam Tweety w bezpieczną odległość i robi się dosyć spokojnie. - Uciszyć się! Jak z taką kompanią małp mamy wystąpić przeciwko Panu Ciemności? Trzeba mobilizować wszystkie siły i przede wszystkim być czujnym... a nie odwalać cyrk. Małpich figli wam się zachciało... Ja was nauczę poezji polskiej.- Otwieram wiersze polskie, Julian Tuwim, akurat coś dla naszych zagranicznych chłopaków. Tylko pomazana jakaś ta książka... trzeba się ukulturalnić. A więc...

"O Panu Hazzalińskim"

W Hazzallandii, pięknym świecie
na ulicy Ciemnowińskiej
mieszka sobie słynny śpiewak
pan Henryk Hazzaliński.
Jego żona - HazzaOna
Jego córka - Hazzalórka
Jego synek - Hazzalinek
Jego piesek - Hazzalesek
No a kotek? Jest i kotek
Kotek zwie się Hazzalotek.
Oprócz tego jest kanarek
Bardzo śmieszny Hazzanarek.
Co dzień rano po śniadaniu zbiera się to zacne grono
by powtórzyć na cześć mistrza Jego piosnkę ulubioną.
Gdy podniesie Pan Hazzalisław swą pałeczkę Hazzaleczkę
wszyscy milkną a po chwili śpiewa cały chór piosneczkę:
"Hazza Hazza Hazzanana
Hazzanana Hazza Hazza"
Wyśpiewują, hazzalują, a sam mistrz batutę ujął
I sam w śpiewie się rozpala:
"Hazza Hazza Hazzanana"
I już z kuchni i z garażu
Słychać pieśń o gospodarzu,
Już śpiewają domownicy
I przechodnie na ulicy:
Jego szofer - Hazzalofer
I kucharka - Hazzalarka,
Pokojówka - Hazzalówka
I gazeciarz - Hazzaleciarz
I sklepikarz - Hazzalikarz
I policjant - Hazzalicjant
I adwokat - Hazzalokat
I pan doktor - Hazzaloktor.
Nawet mała myszka, szara Hazzaliszka
Choć się boi kotka,
Kotka Hazzalotka
Siadła sobie w kątku
W ciemnym Hazzalątku
I też piszczy cichuteńko:
"Hazza - Hazza - Hazzaleńko..."

Kogoś tu za bardzo rozgrzało... ja wam pokażę zemstę kota! 

***********************

Emm... na usprawiedliwienie Tweety dzisiaj jest po trójkątach, a ja po cukierkach. Rozdział pisało się trudno, wielkim niedopatrzeniem byłoby pominąć Horanowąąą2307, która grożąc patelnią, zmobilizowała nas do wrzucenia go dzisiaj. 
Już od kilku rozdziałów zastanawiamy się czy Błyskotliwy Anonimek nie jest samym Panem Ciemności...?
"Rozwala system." - Szpiegujecie nas jak gramy w karty? [Więcej info o kartach i systemach w 16] 
Jeżeli to czytacie, to powtarzamy po raz 100 (setny, nie 69) KOMENTUJCIE bo bez sensu pisać dla 14 osób.
1. Która postać według was jest największym ciachem? Miał być Pan Ciemności, ale jak większość rzeczy, za które się zabieramy - trochę nie wyszło.
2. Czy rzeczywiście ten blog jest niezrozumiały? Czy ogarniacie nasz wywód szmaragdowego świata? (przyznawać się śmiało, my patelnią nie bijemy:))
Następny 18+ komentarzy... tu takie treści ciemnościowate :)
BlueCandy & Tweety

czwartek, 9 maja 2013

14. Taki Tam Suchar z Rana jak Majonez z Frytkami

I ten awkward… ja nie Anglik, nie muszę używać należytej etykiety – nazwijmy rzecz po imieniu: i ten wkur*** (zachowajmy chociaż pozory), gdy ostatniego dnia siedząc na plaży, doopalam wszystkie białe paseczki po kostiumie i słuchawkach, żeby pięknie wyglądać (w lateksie)… po czym nie dość, że niebo jest zachmurzone, temperatura spadła do 20 stopni, słońce wyemigrowało na inną planetę, a ja wyglądam jak poparzona eN-tego stopnia. Jestem HOT. Taki suchar, że aż z buszu zrobiła się platynka (słoma), co dało nam w efekcie końcowym świnkę Piggy (dobrze, że nie Peppę). No to są chyba żarty jakieś. Z taki wyglądem wybory miss plaży mogę sobie darować na one day maybe next time.
Jeżeli chodzi o operację Talizman… to powiem, że tajność tej misji nieco zmniejszyła się, a to dlatego, że Fishu oraz od teraz jego najlepszy kumpel Coster zostali wtajemniczeni w nasze zawiłe i wyboiste knowania <śmiech Dundersztyca>. Ale spokojnie, oni w lateksach nie będą (widzieliście kiedyś lateksową rybę?), tylko my mamy prawa autorskie do połyskliwych strojów. Chłopaki ubezpieczają nas (oni naszym ZUSem); Coster – finansowo, Fishu – dla towarzystwa, no i żebyście nie tęsknili za nim za bardzo.
 Operacja Talizman, obsada:
1. Ryba z rodziny łososiowatych, najbardziej podobna do pokrewnych mu gatunków, gdy się spali na słońcu. Głównym źródłem jego pożywienia są frytki z majonezem i parówkami. Występuje w nielicznych regionach Niemiec. Na potrzeby bloga został skrzyżowany z dwóch identycznych Sebastianów, panie i panowie: agent 00FIFA.
2. Zaginiona siostra i sobowtór Pana Ciemności, Jej życie to jeden wielki awkward moment. Prześladowana przez liczbę 69 oraz Jego pod każdą postacią kota. Przed państwem: agent 00PLUTO.
3. Blondynka odbierająca swoim buszem, a raczej antenkami jedynie sygnały satelitarne. Brak jakichkolwiek powiązań z Panem Ciemności, poza tym, że oboje mają Twittera (to przeznaczenie). Powitajmy serdecznie: agent 0096.
4. Ma pieniędzy jak Pan Ciemności fanów, a mimo to bierze udział w operacji Talizman, po to, żeby zakosić prywatne fotki londyńskiego księcia. No przecież trzeba jakoś zarobić na życie. Znany we wszystkich kasynach na świecie, najpewniej był suflerem bonda w Casino Royale podczas gry w pokera. Uważa się za pana i władcę, tylko nie wiadomo kogo. Najlepsze określenie: vansy, lansy, dyliżansy i wszechobecne chamstwo. Boże daj zdrowie, bo na klasę już za późno. Gwiazda wieczoru: agent 00LANS.

***

 Nie ma to jak w sobotnie popołudnie siedzieć przy komputerze i słuchając Gimme More - Britney & T.I., szukać po internecie koron brytyjskich. Siedzimy u mnie, Tweety maluje swoje kilometrowe pazury, paradując w lateksowym stroju kota, a Fishu robi obiad. Ja bym się nie spodziewała po nim więcej, niż parówki z majonezem, ale Sebastian dziś przyszalał, więc gotuje także szpinak (party). Coster natomiast siedzi u mnie w salonie i gra w Angry Birds - nie podoba mi się ta gra... jest taka brutalna... Obok niego leży cały magazyn AppStore: Ipady, Iphony, Magbooki, jakieś nadajniki, no nawet nie potrafię tego nazwać. Wszystkie urządzenia namierzają właśnie Pana Ciemności.
Ja muszę zadowolić się moim wysłużonym komputerem, który teraz jest w fazie skanowania przez RegClean. Przy okazji opowiem wam co nieco o tych naszych nieszczęsnych lateksach. Nasze stroje składają się z obcisłych kostiumów kota, dodajmy trochę pazura... grrr czarne wąsy, smokey eyes, wysokie szpilki, na których nieudolnie próbujemy nauczyć się chodzić. Te niebotycznie wysokie buty były pomysłem Costera, który oczywiście za wszystko płacił, więc musiałyśmy się zgodzić. Tweety ma do tego czarne kocie uszy, a mi ręka odpada, bo sklejam sobie koronę. Władzy mi się zachciało od siedmiu boleści. Będę królową of Great Britain, strącę Pana Ciemności z Jego tronu. Zapraszam was na oficjalną koronację.
RegClean prawdę ci powie: "Liczba błędów w twoim komputerze: 697".
Nie to jakaś paranoja, mam dosyć! To się nawet śmieszne przestaje robić. Jessuuu... idę pooglądać tv, Panie Ciemności ja się zemszczę za to wszystko, za to całe prześladowanie, już niedługo. Słyszysz Małpeczko?

Siadłam na fotelu i zaczęłam przerzucać kanały: reklamy, wszędzie reklamy... kosy spalinowe po 669zł. Nie dziękuję. Next: polityka. Nudne to jak flaki z olejem, ale przynajmniej gadają o normalnych tematach. Jakieś dziecko się wypowiada.... no lepszym politykiem byłaby już małpa... Pan Ciemności za paliKOTA! O gasz nie, mój błyskotliwy umysł powala....Next! "one day maybe next week" .... o nie nie nie! Next! ... bo szczotka do włosów w Lidlu tylko 6,69.... jebłam. Teraz naprawdę. Ja tu spokojnie tv nie mg obejrzeć, bo wszystko jest po 69zł... wszędzie kosy spalinowe, o 20 na TVN jest film "Śmierć na Talerzu" czyż to niejednoznaczne? Coster ma 690 punktów w Angry Birds (nawet nie pytam, który poziom), a Tweety 69 wspólnych znajomych na fejsie... Boże... czemu (pytam czemu?) zesłałeś na mnie tego kanarka, który mi powiedział o tej Małpie?!?!?!?! Tak to bym nieświadomie odrzucała wirusy 697, jadłabym w spokoju sorbety mango, może nawet bym przyjęła tego kota, co się ostatnio przybłąkał pod mój dom... moje życie nie ma sensu... skoczę z klifu, gdzieś w dalekiej Irlandii i tyle mnie Pan Ciemności będzie widział.
Następny kanał: jakaś blondynka prowadzi telequizz. Nie będę się zagłębiać w hasła tego konkursu, bo znając moje szczęście to trafię na jakiś jednoznaczny kierunek. Patrzę na napis u dołu ekranu... "Żyć czy nie żyć? Oto jest the question. Ahmed Khaled pomoże ci odpowiedzieć na to pytanie. Zadzwoń pod numer u dołu ekranu 69369469569 w treści wpisz 'hezytation', jeśli jesteś blondynką, jeśli jesteś brunetką albo rudą lepiej nie dzwoń." Idealne wyjście do mojego stanu emocjonalnego. Dzwonię. Tylko niech mi Coster pożyczy telefon, nie mam kasy, sałaty, mamony, frytek, jestem potrzebująca.
Nagle wszystkie elektroniki zaczęły dzwonić, na znak, że znalazły nasz cel. Pan Ciemności wyjechał do L.A. Do mojego Charliego - On, taki psychopata  do Charliego! Tak, do mojej słodkiej, bezbronnej, biednej, myszeczki, bezbronnej, pyszeczki, mojej małpeczki, kochanej, ślicznej, bezbronnej. Charlie uciekaj! Musisz sobie radzić dziś sam, bo ja tu jestem potrzebna!
Wszyscy natychmiast zlecieli się do Costera, nawet Fishu w fartuszku z drewnianą łyżką przybiegł z kuchni.
- Do L.A.! Uuuuulalala, musimy zaliczyć chociaż jedną imprezę hollywoodzką! - zapiszczała uradowana Tweety. A jej tylko imprezy w głowie.
- Mmmmm coś czuję, że będzie ostro, tylko zbytnio tym buszem nie zarzucaj, bo wszyscy oślepną jeszcze przed misją - Coster, jak zwykle mistrz ciętej riposty. Ale jej pojechał.... pociągiem do Dusseldorfu normalnie. Chociaż Fishu ma bekę. Coster... pozbawiony taktu za grosz, podczas każdych przymiarek naszych kocich strojów, gapi się bezczelnie. Ja nie wiem na co on liczy, a jeśli myśli, że odwalimy mu jakiś pokaz w lateksie, to zmierzamy one way (my) or another (Coster).
- Nikt cię tam nie zaprasza - mruknęła Tweety. - Idź sobie w karty pograj, to zarobisz na bilet powrotny.
-  Nie zapominaj, że cała ta Twoja lateksowa randka z tym śpiewakiem idzie z mojej kieszeni - Coster nałożył swoje słuchawki Doktora Dre i z wyższością popatrzył na moją przyjaciółkę. - Pomalowałaś krzywo paznokcie - przynajmniej jest szczery.
- Dobra, już starczy, Tweety sobie pójdzie na tą imprezę, wtedy... - Sebastian przerwał na chwilę - mój szpinak się przypala! - Fishu poleciał spanikowany do kuchni. Jeśli szpinak przeżył to idziemy jeść, wyczuwam walkę o majonez...



******************


Oczywiście rozdział z dedykiem dla Oli Piekutin i Edyty Pajor za rozpracowanie Charliego :)
Bardzo was przepraszamyy za takie opóźnienie. Już do tego nie dopuścimy.
Wszystkie zawarte w tym rozdziale omotania i zbieżności Jej z Nim są AUTENTYCZNE.
Zastanawiamy się czy Coster znajdzie po tym rozdziale jakieś wielbicielki hahah.
Brawa dla tych, co zgadli już Charliego i do następnego! (nowy 20+...? )
Oczywiście zapraszamy także w wersji angielskiej na Emerald Talisman :)
*Kto chce dedyka, pisać w komentarzach :)
@LL_Hero :)