Tweety is back! Kto się cieszy? Tak
wiem, normalnie zumbujecie z radości, więc myślę, że mogę
wypełnić powstałą tu za panowania Fisha pustkę
międzywydarzeniową (to jakiś ocean). Niby taka niemiecka precyzja,
a Sebastian dobitnie przelał czekoladę w poprzednim rozdziale.
Co do mnie, to siedzę sobie na
krzesełku, dyndam wesoło nóżkami (brakuje jeszcze słodkich
warkoczyków, różowych bucików oraz pluszowego pony) i usiłuję
przywołać mój umysł do porządku. Czuję, jak połowa mnie usiłuje
wyrzucić Jego z głowy, ale ta druga wciąż i nieustannie
mota moje myśli (ale On jeest taaaaki pięęeękny!). Muszę
wyglądać jak niedorozwój. Przynajmniej w ten sposób widzą mnie te
wszystkie zawistne dziewczyny, które właśnie mijają mą zacną osobę i lecą
do Niego. Ha, też by pewnie chciały mieć takie zbliżenie poprzez
shejka, albo co bardziej podtopić się razem w
czekoladzie (o matko jakie to piękne… żenada). Jedna przebiegając
obok mnie (fajne ma buty), szturchnęła mnie niby to przypadkiem, aż
zachwiałam się na moim krzesełku (ja ją szturchnę). Troszeczkę,
tak ociupinkę jestem jej wdzięczna, bo w końcu powróciłam do
świata ogarniętych. Patrzę na te pożal się Boże ratowniczki,
gdy wyciągają Jego z fontanny. Co chwila poprawiają włosy,
sukienki, no błagam, przeż On zaraz z powrotem wleci do tej
czekolady. Ja bym im pokazała pierwszą (w zasadzie drugą) pomoc,
ale bez maczugi, tasaka i drutu kolczastego się do tych dziewczyn
nie zbliżę. A On się do nich tak uśmiecha (ja już tak dłużej
nie mogę, no dalej idźcie sobie stąd, bo mi się zaraz cała
glukoza w organizmie spali z zazdrości) ahhhh.
Bosz, ile bym dała za ten
uśmiech. Znaczy.. ten Pana Ciemności, nie ten Fisha, który po raz
kolejny udowadnia zgromadzonym tu jednostkom, że należy mu się
tytuł Best Intubator (no było coś takiego). Fishu złota rybka i
rączka jednocześnie – i pohejtuje, i porobi za podstawkę, i doda
wpis na bloga, i wyintubuje każdego (no dobra z jednym
ciemnościowatym wyjątkiem), i ziemniaki potrafi obrać! (nauczę
się przed 11, promise). No złoty chłopak, chociaż teraz ten gold
to taki podpalany lekko się zrobił od czekolady, jak prowadzi
zataczającą się Ją do mnie. Ona chyba sobie nie zdaje sprawy, ile
dziewczyn Jej zazdrości. Jednak widzę po tej zombie minie, że
chyba Ją to nie kręci. Fishu dał mi moją przyjaciółkę do podtrzymania (no i
brawo, po sukience), a sam poleciał po chusteczki.
- Mam Go dość. Jego i tej całej Jego
rybiej ferajny! – Ona odepchnęła mnie i stanęła
samodzielnie. – Bez obrazu dla Fishu – dodała, bo Sebastian
właśnie przyleciał z chusteczkami.
Nagle Ona zachwiała się, to pewnie
przez tą czekoladę w butach, a Niemiec odruchowo złapał Ją w
ramiona (stwierdzam zgon, bo refleks Sebastiana). Bosz Fishu
naprawdę, to ty powinieneś być Wallflowerem, a nie Charlie.
W sumie nad Charlim nie będę się
teraz zastanawiać, bo usiłuję przywrócić Ją do kontaktujących
(za dużo cukru!), lecz także obserwuję (no skręca mnie normalnie,
jak widzę tą obstawkę w kusych sukieneczkach przy Nim) co się
dzieje na tamtej poszkodowanej części sali. Oh widzę, że On
spokojnie poddaje się pomocy tych dziewczyn, dość, bo dostanę
zaraz skrętoskrzywu twarzy.
Słyszę jakieś podejrzane miałczanie.
Patrzę na Nią, chyba ta glukoza nie tylko u mnie się spala, bo
Ona znajduje się w stanie przedmonologowym. Uwielbiam Jej monologi.
Następny blog będzie dramatem.
- Są jeszcze ci, co myślą... Ci,
którzy nie zostali omotani, ci którzy zmienią rzeczywistość... ci
którzy zmienią nowe pokolenia – muszę namówić Jego (oczywiście
jeśli tylko nadarzy się stosowna okazja, żeby obsadził moją
przyjaciółkę w jakimś filmie – może z Charlim? Hahah, po
trupie Fisha). - Odejdzie Pan Ciemności i Jego zła br.. zła br …
- Zła broda? - był taki pirat Złobrody, to pewnie z tego mi się wzięło.
- Złow.. – to przez ten cukier –
Jego złowróżbne knowania przeciwko wszystkim nastolatkom. A potem,
potem nadejdzie busz... i busz pochłonie wszystko. Ogarnie Charliego...
ogarnie Londyn... ogarnie illuzjons… czy jak to się nazywa?
- Hesitation w sensie? – A było
takie piękne napięcie. Nie wiem, skąd palnęłam hesitation, było
to pierwsze słowo, jakie wpadło mi do głowy (a może On nasunął
mi taką odpowiedź?). W każdym bądź razie, we wszystkim takich
pięknych, pełnych płytkiego napięcia historiach musi mieć
miejsce jakaś równie dziwna przepowiednia, która podpowie nam,
jaka przyszłość nas czeka (szczerzę, ja tej tutejszej tak w 69%
nie ogarniam). Warto tu także dodać, że od mojej nietrafnej
odpowiedzi powstała nazwa tego monologu, czyli „Przepowiednia
Hesitation” (jak się tak rozpisuję o tym, to nie pomijajcie tego
fragmentu, przyda się w przyszłości).
- Nie… hahahah, ten stan w Ameryce.
- ILLINOIS! – No tak, przecież Ona
nie ma pamięci do nazw. Lubię Illinois.
- Illinois i ohary,
Ohajo (you mean Ohio)! I koty, a kot Go…
Niestety nie dane nam było dostąpić
tego zaszczytu dowiedzenia się co Go kot, bo Ona zemdlała
(widocznie busz pochłonął też Jej glukozę). A może w tym
przypadku Pan Ciemności ma opóźnione działanie? Nie wiem, ale
cała nasza kompania (znaczy ja, Ona, Fishu) udała się ruchem
niejednostajnie przyspieszony (coś na kształt mojego spaceru do
tego warzywnego zdrajcy) do pokoju. Fishu z przodu z Nią na rękach,
ja ubezpieczałam tyły - kto wie, czy gdzieś za tobą nie pędzi
stado zawistnych nastolatek żądnych zemsty za zbrodnie przeciw
ludzkości? Jeśli te dziewczyny liczą na jakiś order typu
Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, to niestety przykro mi, ale
Pan Ciemności takich nagród jeszcze nie zakupił (dostępne po
6,69).
Więc piorunochronem opuszczamy restaurację, po schodach
szybko na górę i wpadamy do pokoju.
W tym miejscu
warto jeszcze napomknąć o osobie, której nienawidzę teraz
najbardziej na świecie. Tak tak, o Costerze mówię. Zmywając się
szybko z restauracji, kątem oka (mam wyrobione te małe cząstki
oczu, ćwiczę je na różnych przystojniakach) zobaczyłam, jak ów
nasz skejcik wyciąga Iphona (ale lans, już by sobie odpuścił,
wszyscy widzieli, że biały). Zdałam sobie sprawę, że po uno:
zadziwiające jest to, że w obecności z Nim w jednym pomieszczeniu
mój umysł oraz zmysły pracują na pełnych obrotach; a po due: że
ten telefon skierowany w kierunku Pana Ciemności musi mieć teraz
otwarty aparat. Nikt tego nie zauważył, tylko ja, no bo nikt nie
zareagował (ha! I to jest szpan, a nie tam biały Iphone). Chwila
moment, po co Costerowi Jego zdjęcie? Najbardziej oczywistym
wyjściem jest to, że może je zamieścić w internecie. Wtedy zjadą
się fanki z pobliskich okolic (Rio liczy ze 12 milionów ludzi,
niech 10% z tego będzie fanami…), a potem pismaki. A jeśli ta
hiena sprzeda zdjęcie pismakom? To najpierw pojawi się prasa, a
potem dopiero te 10 procent z 1,2 mln dziewczyn. Myślę, że Coster wybierze
drugą opcję, bo nieźle na tym zarobi. Jak reszta świata dowie
się, co zrobiłyśmy Panu Ciemności, trafimy do Czerwonej Księgi
gatunków wymierających. Jeśli dożyję do następnej części, to
spiszę moją ostatnią wolę. Jej też.
ILEŚ GODZIN PÓŹNIEJ
Tyle potrzebowaliśmy wszyscy, żeby wytrzeźwieć i doprowadzić się do stanu, w którym moglibyśmy się pokazać ludziom. Siedziałyśmy teraz w naszym pokoju same, bo Fishu poszedł do siebie przed chwilą. Już zachowywaliśmy się normalnie - widocznie Pan Ciemności ma pokój po drugiej stronie hotelu, bo nie odczuwam żadnego pola uzależniającego ani nic z tych rzeczy (no się okaże, że pokój obok, tylko betonowe, nieprzepuszczające promieniowania ściany).
- Czy ty przypadkiem dzisiaj nie postanowiłaś obrobić wielkiej, dobrze prosperującej cukierni, która o dziwo miała wszystkie wypieki malagi, przez co jestem w stanie sobie wytłumaczyć to, jak wrzuciłaś Go do tej fontanny? - hfvshfdsjhfsjkdsihsainh... no nie potrafię opisać mojego bulwerSu wobec tego, czego dopuściła się ta niby "anty".
- Gdzie nie wejdę, to ta uśmiechnięta gęba - wchodzę na Twittera - jest. Na youtubie w propozycjach - obecny. A teraz przyjeżdżam na wakacje, chce się wyluzować, Pan Ciemności is OUT, już myślę, że będzie świetnie, genialnie (jest malaga jest impreza) i pojawia się On.
- O gasz... biedny Pan Ciemności. - Szkoda mi Go. Przecież taka dobroduszna istota nie zasłużyła na takie traktowanie. Mam nadzieję, że z Jego fryzem wszystko w porządku. Biedny On... chlip.
- COOOOO??? pfff niech mi głupia małpa w paradę nie wchodzi. O gaszz.. moja obecna egzystencja to jakaś pomyłka. Padłam ofiarą prześladowania za poglądy anty-ciemne.
- Oj naprawdę daj już spokój, On nic ci przecież nie zrobił, a ty z tego robisz aferę i teraz wszyscy będą o tym mówić. - On jest i tak udupiony przez tą fontannę, nie pogarszajmy sprawy.
- AHAHAHA "Jakaś wielka, żółta plama, otoczona buszem rzuciła się na Pana Ciemności, kiedy to On w swym majestacie przemawiał do Jego żałosnych fanek, jaki to On nieomylny i im łaskawie w nagrodę, że Go wielbią da szmaragdowy look". Już widzę te nagłówki. - Skąd w tych ludziach tyle nienawiści? A bo za dobrze mają!
- To myślisz, że będzie jeszcze okazja, żeby Go spotkać (omówię przy okazji ten występ w filmie) i przeprosić? - Nadzieja umiera ostatnia. Może się nie obraził zbytnio? W końcu tak sweet wyglądał w tej czekoladzie.. mmm.
Chyba moja myśl wpadła w ślepy zaułek. Jej spojrzenie pełne politowania wyraziło wszystko:
- Trzeba ci znaleźć kogoś, - wzdech - tylko żadnego skejta, piosenkarza też nie, a wszystko inne tak.. - wzdech again - zgadzam się na takiego ulubieńca... zabrzmiało jakbym o psie mówiła.
Morał tego rozdziału jest taki:
On tu jest On tu jest (Pan Ciemności)
Wali tu rybami (Fishu)
A w Brazylii busz zaświecił (Tweety)
Wszyscy są zjarani (Ona)
***********************
Myślę, że jesteśmy winne Wam wyjaśnienia co do tego rozdziału, a w szczególności końcówki: Były święta, była malaga.
Samujcie KOMENTARZAMI (15+ i następny rozdział) dorzucamy spóźnione Wesołych Świąt i króliczka z marchewką :)
@BlueCandyTweety
Skoro tak, to Wesołych Świąt i mam nadzieję, że miałaś mokrego dyngusa! ;D
OdpowiedzUsuńPewnie Ci już mówiła (bo jakże by inaczej), że twój styl pisania mnie rozwala! ;D Czekam na nn i pozdrawiam + (od razu przepraszam) JEŻELI JEST TU KTOŚ KTO ROBI ZAJEBISTE NAGŁÓWKI NA BLOGA TO NIECH NAPISZE DO MNIE NA TWITTERZE @Mundzia_1D
Dziękuję za uwagę xx
Piernikuję, gdzie się wszyscy podziali?! Codziennie sprawdzałam, normalnie jakieś pustkowie tu było. Zero życia. Boszzz stęskniłam się. A teraz trzeba nadrabiać braki, nie? Następna notka w 3 dni? Bo coś nudno na tym świecie się przez ostatnie tygodnie zrobiło. I nie ma co czytać. A tak wgl to jak zwykle fajny wpis :D Jest malaga, jest impreza :P
OdpowiedzUsuń~Błyskotliwy a.
Zainteresowało mnie .. wiesz nie czytałam jeszcze czegoś takiego . Świetne ♥ Masz dar do pisania , bardzo fajnie się czyta . Nie mogę się doczekać kolejnych wpisów <3 Informuj mnie na {@JessieSoloday } Będę wdzięczna <3
OdpowiedzUsuńZarąbisty :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spotkają jeszcze Pana Ciemności i przyjmie jej przeprosiny :)
Strasznie nie mogę się doczekać dalszej części :)))
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
Hłe hłe :P zajefajny!! Czekam z niecierpliwością :P
OdpowiedzUsuń:P Jak zawsze świetny, tylko ja już sie gubie kto tu co pisze i co wydarzyło się naprawde a co nie.. :D
OdpowiedzUsuńchodzi Ci ogólnie o całość, czy o ten post? trochę poprawiłam 10, ale ogółem jest ona nieogarnięta więc .. :p
UsuńZarąbisty :D Następny! juszzzzzz!
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następny? nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńNajzajebistsze opowiadanie ever :D
OdpowiedzUsuńDawać neext! :D ♥ /Louisova.♥
OdpowiedzUsuńŚwietne, jestem ciekawa co będzie dalej! <3 nie mogę się doczekać nn... :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ^^ Jest zupełnie inny niż reszta ( te które czytałam ) - oczywiście pozytywnie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://szkola-cierpienia.blogspot.com/, gdzie pojawił się rozdział 5 :) Zostawiłaś komentarz pod ostatnim rozdziałem, więc pomyślałam, że Cię poinformuję.
OdpowiedzUsuńWieeec to ja ;p wy macie dodac kolejny rozdzial bo jak nie to rozniose! O wiem spamowac wam na tt bede ;) juz wy z tymi blodynkami nie przesadzajcie ;p moja opinie znacie ;* @horanowaaa2307
OdpowiedzUsuń